tag:blogger.com,1999:blog-75519736120024490962024-03-13T16:53:56.179+01:00" Los jest częścią naszego życia. Trzeba tylko trochę odwagi, by to zrozumieć."Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.comBlogger22125tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-60007302400331670072017-10-21T11:48:00.000+02:002017-10-21T17:05:54.948+02:00Droubble<span class=" UFICommentActorAndBody"><span data-ft="{"tn":"K"}"><span class="UFICommentBody _1n4g">Poniższy tekst jest pierwszym napisanym od wielu miesięcy. Zainspirowało mnie wyzwanie </span></span></span><br />
<a class="_58cn" data-ft="{"tn":"*N","type":104}" href="https://www.facebook.com/hashtag/trzydziestominut%C3%B3wka?source=feed_text&story_id=1482239951842117"><span class="_5afx"><span class="_58cl _5afz">#</span><span class="_58cm">trzydziestominutówka</span></span></a> na grupie <a href="https://www.facebook.com/groups/444079712324818/" target="_blank">DRAMIONE [PL]</a><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span class=" UFICommentActorAndBody"><span data-ft="{"tn":"K"}"><span class="UFICommentBody _1n4g">* * * </span></span></span></div>
<br />
<span class=" UFICommentActorAndBody"><span data-ft="{"tn":"K"}"><span class="UFICommentBody _1n4g">Siedział z twarzą ukrytą w dłoniach i się modlił. On - Draco Malfoy - modlił się do bóstwa. I to do mugolskiego Boga. <br />Dopóki
nie poznał jej naprawdę - był ślepy, głuchy, pozbawiony zmysłów. To ona
otworzyła mu oczy, ukazując właściwą stronę w czasie wojny. Wojny,
która przyniosła tak wiele zniszczeń, podczas gdy on naiwnie wierzył, że
jej Bóg ocali także i jego. Było to niemądre z jego strony - zwłaszcza,
gdy widział, jak krucho wyglądała ona pośród szpitalnej pościeli.<br />Początkowo
klnął na jej Boga - miał przecież ich ocalić! Ich, a raczej ją. On
zniósłby widok blizn na swoim ciele każdego dnia. Oddałby wszystko za
nią. Gdy jednak jej organizm po raz kolejny walczył z pozostałościami po
klątwach - on próbował dobić targu z tym jej Bogiem. Lecz i to nie
przyniosło oczekiwanych efektów. <br />Wtedy zrozumiał, że
musi zacząć prosić. On - Draco Malfoy - który nigdy nikogo o nic nie
prosił, modlił się do mugolskiego Boga o sprawienie cudu. I oddał mu
jego Hermionę. <br />I cud się zdarzył - lecz miał swoją cenę. Ślepotę, z którą ona nie potrafiła się pogodzić. <br />- Kiedyś to ja byłem ślepy, a Ty otworzyłaś mi oczy. Dziś to ja będę patrzył za nas dwoje, a moje oczy stanął się twoimi. </span></span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-22709708232869273332017-07-09T15:40:00.000+02:002017-07-09T15:40:00.909+02:00Notka informacyjnaWitajcie Kochani!<br /><br />Przybywam do Was z pewnym pytaniem.<br /><br />Do
tej pory na blogu publikowałam teksty własnego autorstwa, ale coraz
częściej zastanawiam się nad tłumaczeniami. I to nie tylko <span class="hiddenSpellError">Dramione</span>, ale także innych <span class="hiddenSpellError">pairnigów</span> oraz teksty o pojedynczych bohaterach.<br /><br />Stąd moje pytanie — co sądzicie na ten temat? Jeżeli podoba się Wam ten pomysł, to może podpowiecie, o jakim <span class="hiddenSpellError">pairingu</span> byście najchętniej przeczytali?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-942297305052459522017-06-03T21:28:00.000+02:002017-06-03T21:28:32.101+02:00Dribble IVZapominał.<br />
Tak zwyczajnie - umysł odmawiał mu posłuszeństwa.<br />
Zapominał.<br />
Różdżki, kalendarza, marynarki. Czasem nie wiedział, gdzie się znajduje. Czasem wkładał skarpetki do zamrażalnika.<br />
Zapominał.<br />
<br />
Mógł zapomnieć wszystko - oprócz niej. Ją chciał pamiętać wiecznie.<br />
Czas, który spędzili wspólnie trwał tak krótko. Wtedy - po jej śmierci - chciał zapomnieć.<br />
Dziś oddałby wszystko, by pamiętać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu na pisanie, czytanie, komentowanie. Coraz rzadziej można mnie też spotkać przy laptopie. Korzystam z pięknej pogody i wymyślam nowe formy spędzanie wolnego czasu. Postaram się jednak częściej tu zaglądać!Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-29979925061154083232017-01-29T11:28:00.000+01:002017-01-29T11:28:05.847+01:00Drabble VDrabble popełnione podczas fakultetów. Natchnienie, pomysł i forma przyszedł dosłownie z powietrza.<br />
Zapraszam do czytania i wyrażania opinii.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<br />
Ty zapomniany przez los człowieku.<br />
Człowieku, który nie został zapisany na żadnej z kart historii.<br />
Arystokrata, zrzucony z piedestału.<br />
Ty, potomku dumnego rodu Blacków, o którym dziś już nikt nie pamięta.<br />
Kim byłeś? Jak żyłeś? Co się z tobą stało?<br />
Jaki grzech popełniłeś?<br />
Czym zasłużyłeś na tak okrutną karę?<br />
Zapamiętano twego brata, zdrajcę i mordercę.<br />
Zapamiętano twoją kuzynkę, szaloną i zaślepioną.<br />
Zapamiętano jej siostry - dumną arystokratkę i tą, która poślubiła mugola.<br />
Zapamiętano ich mężów, dzieci, nawet wnuki.<br />
A gdzie twoje miejsce?<br />
Co się z tobą stało?<br />
Z tym, który jako pierwszy zdradził Czarnego Pana?<br />
Czemu Cię zapomniano Regulusie Arkturusie Blacku?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-77869901888801987612017-01-01T13:17:00.000+01:002017-01-01T13:23:49.703+01:00Słońce, miłość i dzieciDawno mnie tutaj nie było, prawda?<br />
<br />
Wśród noworocznych postanowień jest właśnie, poświęcanie więcej czasu dla bloga. Pisanie, pisanie, pisanie i doskonalenie się w tym.<br />
<br />
W Nowym Roku życzę Wam dużo, dużo szczęścia - spełniajcie swoje marzenia!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
To pierwsza miniaturka, którą 'popełniłam'. W pierwotnym zarysie miała być pracą, wysłaną na konkurs, ale brak czasu spowodował, że dopiero teraz ją publikuję. <br />
<br />
Zapraszam. <br />
<br />
Fandom: Harry Potter<br />
<br />
Pairing: Dramione<br />
<br />
Rozdziały: 1/1- miniaturka<br />
<br />
Beta: <a href="http://kondrakar-a.blogspot.com/" target="_blank">Acrimonia<cite class="user"></cite></a> <br />
<br />
Opis: Dla Draco Malfoya liczyły się w życiu tylko trzy rzeczy: słońce, miłość i dzieci. Jednak dopiero po kilku latach potrafił to przyznać; wtedy bowiem odkrył, dla czego warto żyć. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>SŁOŃCE, MIŁOŚĆ I DZIECI</b></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>SŁOŃCE </b></div>
<br />
<div style="text-align: right;">
„<i>Zwracaj twarz ku słońcu, a nie będziesz widział cieni</i>” </div>
<div style="text-align: right;">
~ Helen Keller </div>
<br />
<br />
Pamiętał mrok, który go otaczał. Który zagnieździł się w jego duszy.<br />
<br />
Pamiętał, jak po wojnie zajął się rodzinnym majątkiem. Najpierw skupił się na tym, by odbudować Malfoy Manor. Odciął się wtedy od wszystkich, uciekając w wir pracy. Potrzebował tego – potrzebowała tego jego dusza. Pracował ciężko przez pierwsze lata – odbudowywał dom cegła, po cegle, kamień po kamieniu – praktycznie wszystko bez użycia magii. Chciał w ten sposób oczyścić choć trochę swoje otoczenie – jakby praca fizyczna miała być wybawieniem. Jego dłonie jeszcze wiele lat później nosiły znak tego okresu.<br />
<br />
Narcyza z kolei usiłowała odtworzyć zupełnie inną więź – siostrzaną. I choć początkowo było to trudne zadanie, to po wielu miesiącach Andromeda jej wybaczyła i zdecydowały się ze sobą zamieszkać, skupiając się na wychowaniu Teddy'ego. Właśnie wtedy Draco został sam w rodzinnej posiadłości. Jeszcze nigdy nie zaznał takiej ciszy – jak w tamtym czasie. Był tylko on i stary skrzat, który nie miał zamiaru opuszczać swojego pana.<br />
<br />
Po pięciu latach od zakończenia wojny nieoczekiwanie przyszło do niego zaproszenie na spotkanie upamiętniające poległych. Początku nie miał zamiaru się tam wybierać, nie chciał wracać do Hogwartu, do wspomnień z tamtego okresu, jednak dyrektor McGonagall nie poddawała się tak łatwo. Zasypywała go wieloma zaproszeniami, dopóki nie zmienił swojej decyzji. Oczywiście od zawsze zależało jej na uczniach – również byłych i tych, którzy nigdy nie ukończyli szkoły, dlatego w późniejszych latach Draco każdego roku wysyłał jej list z podziękowaniem. Wiedział, że gdyby nie upór profesor, nigdy nie odkryłby swojego przeznaczenia.<br />
<br />
Drugiego maja dwutysięcznego trzeciego roku jego los się odmienił. A dokładniej zrobiła to rozmowa z Hermioną Granger – kobietą, którą prześladował przez tyle lat. <br />
<br />
Tamtego dnia postanowił przeprosić ją za wszystkie niemiłe słowa i niekoniecznie miłe sprawunki w stosunku do niej – nie planował tego, słowa przeprosin wygłosił spontanicznie. W głębi duszy poczuł, że tak właśnie należało zrobić. To właśnie one, zapoczątkowały rozmowę która tak bardzo wpłynęła na jego dalsze życie. <br />
<br />
Podczas spotkania z nią, dowiedział się, że założyła fundację na rzecz dzieci osieroconych w wyniku wojny. Nie tylko tych ze świata czarodziei, ale i mugoli. Brakowało jej jednak sponsora – ludziom obojętny był los sierot, zwłaszcza tych wywodzących się z rodzin śmierciożerców. Postanowił wtedy jej pomóc – prosząc tylko o dyskrecję. Nie chciał być postrzegany przez pryzmat swojego nazwiska – że chce się wybielić z czynów dokonanych w czasie wojny. Zdawał sobie również sprawę, że nazwisko Malfoy w tamtym czasie zamykało wiele drzwi, zamiast je otwierać. I takim sposobem zaczęli ze sobą współpracować. Ona zajmowała się kontaktami z wolontariuszami i opieką nad dziećmi, zaś na jego barkach spoczęły kwestie prawne i finansowe. <br />
<br />
Wspólna praca zbliżyła ich do siebie – zakochał się. Miłość pojawiła się, choć jej nie szukał. Nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek obdarzy kogoś takim uczuciem. I że zostanie ono odwzajemnione przez najbardziej wyjątkową kobietę, jaką kiedykolwiek poznał. Była jego słońcem. Jasnością rozpraszającą mrok. Mówił, że tylko dzięki niej nie pochłonęła go ciemność. Że dzięki niej żył. <br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>MIŁOŚĆ</b> </div>
<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
„<i>Miłość to jedna dusza w dwóch ciałach</i>” <br />
~ Arystoteles</div>
<br />
<br />
<br />
Uwielbiał wracać wspomnieniami do ich pierwszych wspólnych chwil – pierwszej prawdziwej randki (a nie tylko obiadów, które w pewnym momencie tylko z nazwy były służbowe), pierwszego pocałunku, pierwszej wspólnej nocy. Pamiętał chwile, w których uczył się jej na pamięć – każdego piega, znamienia i powojennych blizn. <br />
<br />
Nigdy nie przypuszczał, że ze wszystkich kobiet wybierze właśnie ją. Zgodnie z tradycją powinien poślubić potomkinię czystokrwistego rodu – jego ojciec zaaranżował już nawet jego ślub z Astorią Greengrass. Ale zdecydował się posłuchać głosu serca. Czasami zastanawiał się, w którym momencie ją pokochał. Czy było to wtedy, gdy rozmawiali do późnych godzin w jego gabinecie – nie tylko na tematy służbowe, ale i o literaturze, polityce, historycznych wydarzeniach? Czy może wtedy, gdy czule opatrywała zranione kolano ich podopiecznej? Czy też wtedy, gdy wyprawiała te szalone sobotnie obiady, zapraszając swoich przyjaciół? A może zakochiwał się w niej na nowo, za każdym razem? <br />
<br />
Jednego był pewny – kochał w niej wszystko. Inteligencję, urodę, upór, dobre serce, wiarę w drugiego człowieka. Kochał jej duszę, jej rozum, jej ciało. Kochał ją absolutnie – czasem tak mocno, że sprawiało mu to ból. Zwłaszcza wtedy, gdy śniły mu się koszmary – i już nie te wojenne, a życiowe. Że go porzuca dla innego mężczyzny. Że odchodzi, zabierając mu tę jasność, bez której nie potrafiłby już żyć. Obawy odchodziły dopiero, gdy czuł jak jej drobne ręce otulają jego ramiona. Jej dotyk działał kojąco. <br />
<br />
Była jego cudem – a dzień, w którym została jego żoną najszczęśliwszy w życiu. Widok Hermiony, odprowadzanej do ołtarza przez ojca sprawił że w jego oczach zalśniły łzy. Jemu – mężczyźnie, który od małego uczony był, że emocje są słabością i nie powinien ich nigdy okazywać. Zwłaszcza publicznie. W tamtym momencie nie umiał jednak na tym zapanować. To był jego prezent dla niej – ona ofiarowała mu życie, jemu udało się odnaleźć jej rodziców i zwrócić ich córce. Państwo Granger dotarli do Anglii dzień przed ślubem ich jedynaczki – Hermiona zobaczyła ich jednak dopiero chwilę przed ceremonią. Dlatego też, gdy tata odprowadzał ją do ołtarza, jej policzki zroszone były łzami, a oczy lśniły jak nigdy wcześniej. Ich ślub określany był mianem ślubu stulecia – zarówno w czarodziejskiej jak i mugolskiej** prasie. Nawet ślub następcy brytyjskiego tronu kilka lat później nie przyćmił go. <br />
<br />
Draco Malfoy miał od tamtej pory tylko jedno marzenie – dożyć starości ze swoją małżonką. <br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>DZIECI</b></div>
<br />
<div style="text-align: right;">
„<i>Trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka</i>” <br />
~ Dante Alighieri </div>
<br />
<br />
Długo przekonywała go, by mieli dzieci. Niemo błagała, by zmienił decyzję przy każdej okazji – w czasie świąt, urodzin czy innych uroczystości. Prosiła przez dziesięć lat, aż ostatecznie się zgodził. <br />
<br />
Bał się – nie wciąż się boi, że nie sprosta roli ojca. Że nie uchroni dzieci przed złem, którego sam był świadkiem. Że i one utracą swoją niewinność w nieodpowiednim wieku. Bał się tego, że wojna znów pojawi się w świecie, w którym przyszło im żyć, a on ich przed nią nie obroni. I najgorszych koszmarach pojawiał się obraz, w którym on zmieniał się w swego ojca. I tego obawiał się najbardziej. <br />
<br />
W końcu uległ jej prośbom i odstawił eliksiry. Rok później święta spędzali już w czwórkę – z synem Scorpiusem, jego wierną kopią i córką Rose, małym odwzorowaniem jego żony. Pamiętał każdą chwilę z nimi spędzoną – ich pierwsze uśmiechy. Pierwszy śmiech, słowo, krok. Podziwiał tę ufność, która ma w sobie każdego dziecko – że nic złego się im nie przytrafi. Zwłaszcza, gdy to on się nimi zajmował. Jego żona nauczyła go wiele o życiu, ale te małe szkraby wywróciły je do góry nogami. Od tamtej pory, to on dziękował jej przy każdej sposobności. <br />
<br />
Nieraz śmiał się, że przeznaczenie lubi z niego pogrywać, a los śmieje się mu w twarz. A zwłaszcza wtedy, gdy jego syn Scorpius poślubił Lily Potter, zaś córka związała się z najmłodszym z synów Ronalda Weasleya. <br />
<br />
Niestety Hermiona Malfoy nie dożyła zaślubin swojej córki. Choroba odebrała ją jej najbliższym w wieku pięćdziesięciu pięciu lat. Ostatnim publicznym wyjściem był właśnie ślub syna z córką Harry'ego. Wszyscy obecni zastanawiali się w czyich oczach widać większą miłość – wzajemną państwa młodych, matki do syna czy jej męża do niej – mimo upływu lat. Draco nie potrafił oderwać od niej wzroku nawet na sekundę, tak jakby bał się, że gdy mrugnie – ona po prostu zniknie. Hermiona odeszła cicho, rankiem piątego sierpnia dwutysięcznego trzydziestego piątego roku. <br />
<br />
Draco twierdził, że właśnie tamtego dnia jego serce umarło. Umarło, by rok później na nowo zacząć bić wraz z pojawieniem się kolejnej miłości, której się nie spodziewał. Jego synowa urodziła mu pierwszego wnuka – chłopca, podobnego do Scorpiusa. Blondyna, jednakże o zielonych oczach. Tamtego dnia zdawało się, że Draco odmłodniał o dziesięć lat. Był przy każdym sukcesie wnuka – przy pierwszych krokach, pierwszym meczu quidditcha, w święta specjalnie udawał świętego Mikołaja. A gdy do Adriena dołączyli Lambert i Cassiopeia oszalał wprost ze szczęścia. Starał się z nimi być w każdej wolnej chwili – siadał wtedy z nimi przy kominku i opowiadał historie o babci. W tamtych chwilach był wdzięczny losowi, że tak pokierował jego życiem. Że dał szansę na odkupienie i odnalezienie szczęścia. <br />
<br />
Draco Malfoy u kresu swego życia powtarzał, że „nigdy nie jest za późno, aby się pojednać, nigdy nie jest za późno na to, aby pokochać, nigdy także nie jest za późno, aby być szczęśliwym.”* Tego właśnie przesłania nauczyła go jego żona – i do końca swojego życia pozostał wierny jej nauce. <br />
<i></i><br />
<i></i><br />
<i><br /> </i><br />
<i>Tak w skrócie, drogi czytelniku, wyglądało życie Draco Malfoya. On sam, zawsze skryty i zawsze w cieniu swojej żony, prosił o dyskrecję. Wiele historii zostało pominiętych, o tych najważniejszych pozwolił na zamieszczenie tylko wzmianki. Mam jednak nadzieję, że mimo iż jest to tak krótki tekst, to zdołałam przedstawić to, co najważniejsze. Pana Malfoya zmieniła miłość do mugolaczki – uczucie, którego się nie spodziewał. Które w czasie wojny było zakazane. Hermiona Granger wniosła w jego życie radość i jasność, której on tak potrzebował. Zawsze pomniejszał swoje zasługi w fundacji, stawiając na piedestale swoją małżonkę. Nie umiał jednak pojąć tego, że gdyby sam nie zechciał się zmienić, to niewiele by ona mu pomogła. Gdyby po wojnie nie zmienił swoich przekonań (które ojciec wpajał mu od małego), to nie byłby w stanie z nią współpracować. Praca z tą wyjątkową kobietę, dodała mu skrzydeł. </i><br />
<br />
<i>Tytuł tego reportażu zaproponował sam pan Malfoy. Słońce, miłość i dzieci to trzy najważniejsze rzeczy w jego życiu. Przeplatają się one wzajemnie – miłość ze słońcem, słońce z dziećmi i oczywiście dzieci z miłością – tworząc jedność. <br /><br />Uroczystości pogrzebowe odbędą się piątego lipca o godzinie czternastej. Pan Malfoy spocznie w rodzinnym grobowcu, u boku ukochanej kobiety. </i><br />
<br />
<br />
*Phil Bosmans <br />
**Po II Bitwie o Hogwart świat czarodziei postanowił się ujawnić i zaczął współpracować z tym mugolskim. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-49139146479382788702016-07-24T19:22:00.001+02:002016-07-24T19:31:43.660+02:00Drabble IVZapraszam na kolejne drabble - napisane w ramach wyzwania konkursowego, organizowanego przez Księgę Baśni.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div>
<br />
<br />
Jego kalendarz w połowie zakreślony był na czarno.<br />
<br />
Osiemnastego czerwca zginął Syriusz – jego ojciec chrzestny. Jedyny, który go w pełni rozumiał.<br />
<br />
Trzydziestego czerwca umarł Albus Dumbledore. Najpotężniejszy czarodziej w historii.<br />
<br />
Dwudziestego lipca śmierć ponieśli Alastor Moody i Hedwiga – polegli w jego obronie.<br />
<br />
Trzydziestego pierwszego października został sierotą. Lily i James umarli, by on mógł żyć.<br />
<br />
I wreszcie drugi maja – Tonks i Lupin, osierocili ukochanego syna.<br />
<br />
Lavender, Fred, Colin – mieli przecież przed sobą całe życie...<br />
<br />
I wreszcie Severus Snape, który umarł jeszcze za życia.<br />
<br />
W życiu Harry'ego Pottera śmierć odgrywała istotną rolę. I bez końca je rozpamiętywał, zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-38580555209067108212016-07-18T14:58:00.000+02:002016-07-31T15:04:14.401+02:00Uważaj czego pragniesz - rozdział VIII<br />
<br />
Beta: <a href="https://www.wattpad.com/story/61624410-twoich-oczu-ch%C5%82%C3%B3d" target="_blank">mariekoy </a>oraz <a href="http://totalus-petrificus-totalus.blogspot.com/" target="_blank">Patronuska</a>.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Bez dłuższych wstępów, zapraszam na nowy rozdział.<br />
<br />
Dla M.D. - bo wiem, że zawsze czekasz.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Promienie słońca oświetlały twarze śpiącej pary. To właśnie z ich powodu obudził się mężczyzna. Podniósł się lekko na rękach i spojrzał z uwagą na żonę. W słonecznych promieniach wyglądała tak delikatnie, krucho – niczym anioł. Tak ją właśnie postrzegał – nie usłyszał przecież od niej ani jednego słowa skargi. Nie podnosiła głosu, nie kłóciła się z nim – mimo że nie traktował jej tak, jak powinien. Byli małżeństwem, lecz zachowywali się bardziej jak współlokatorzy. Jak znajomi, którym przyszło razem mieszkać. A przecież miał marzenie – odbudowę rodu Malfoyów. Marzył o synu – obdarzonym jego siłą oraz mądrością matki i córce, która byłaby jego małą księżniczką. Westchnął. Jak miał spełnić swoje pragnienia, skoro nie umiał przemóc w sobie obawy przed dotknięciem Hermiony? Bał się, że ją ponownie skrzywdzi. Że gdy pozwoli sobie na chwilę zapomnienia i szczęścia – los znów się o niego upomni.<br />
<br />
Przeznaczenie to taka rzecz, która uwielbia mieszać ludzkie losy. I gdy wydaje się, że wszystko układa się idealnie – rozsypuje to, jak domek z kart. On wiedział o tym doskonale. Osiem lat temu jego życie przypominało idyllę. Wygrana II Bitwa o Hogwart, pokonany Voldemort i ukochana dziewczyna, zaakceptowana przez jego rodziców. W tamtej chwili wierzył, że ciemność odeszła na zawsze. Że najgorsze chwile zniknęły, pozostawiając bolesną przeszłość za sobą. Te pół roku, które nadeszły po drugim maja nadal stanowiło najlepsze dni w jego życiu. Był szczęśliwy – wreszcie mógł odetchnąć pełną piersią i zatopić się w uczucie, które w nim zwyciężyło. Uśmiechnął się lekko na wspomnienie jej przerażonej miny, gdy okazało się, że Slughorn połączył ich w parę na eliksirach. W dodatku wylosowali jeden z najtrudniejszych – Eliksir Rozpaczy. To właśnie wtedy, na szóstym roku spojrzał na nią inaczej – dostrzegł jej błysk w oku, gdy rozwiązywała zagadkę. Zmarszczkę pomiędzy brwiami, gdy coś ją trapiło. Delikatne przygryzanie wargi, gdy pochłaniała ją praca. Czuł jak gdyby po raz pierwszy na nią patrzył. Zniknęło uprzedzenie, spowodowane statusem krwi – pojawiło się zainteresowanie, a z czasem i fascynacja. Pamiętał każdą ukradzioną chwilę, spędzoną w jej towarzystwie. Z wroga stała się jego przyjaciółką, powierniczką, aż w końcu tą, którą obdarzył uczuciem. I co najważniejsze – rodzina ją zaakceptowała. Matki nie musiał przekonywać – pokochała Hermionę od razu. Narcyza widziała, jak wielki wpływ dziewczyna ma na jej syna – że dzięki temu uczuciu stał się innym człowiekiem. Lepszym. Lucjusz Malfoy potrzebował więcej czasu, by zaakceptować zmiany, jakie nadeszły w życiu jego syna. To była trudna walka, z historią wychowania Malfoyów – z tym, co wpajano każdemu pokoleniu – z ojca na syna. Czystość krwi miała być przeszkodą nie do pokonania – ale i to panna Granger wygrała. Udowodniła ojcu ukochanego pomyłkę w jego założeniach. A gdy wygrała z nim w szachy – był nią wprost oczarowany. Lucjusz nie przypuszczał nawet, ile czasu poświęciła dziewczyna by do perfekcji opanować tę grę. Ile godzin wykradła sennym marom – byle tylko mu zaimponować. Tak, Draco długo walczył o akceptację Hermiony nie tylko z rodzicami, ale i nią samą, by ta poznała prawdziwe oblicze jego rodziny.<br />
<br />
Od najwcześniejszych lat życia był tylko on i rodzice. Stanowili zamkniętą symbiozę – nie dopuszczając do siebie nikogo z zewnątrz. Wbrew krążącej opinii – bardzo zresztą krzywdzącej – ojciec nigdy nie potraktował go klątwą. Nie zamykał go także w lochach, gdy coś przeskrobał. Nie – Lucjusz był wymagającym ojcem, ale i bardzo kochającym swojego jedynego potomka. Chciał być dla syna wzorem i autorytetem – co udawało mu się przez wiele lat. Dopiero powrót Czarnego Pana położył cień na ich relacji. Draco nie rozumiał fascynacji i przywiązania ojca do Śmierciożerców. Im więcej wiedział i widział, tym mniej rozumiał jak starszy Malfoy w to wszystko się wplątał. A później sam stanął w szeregach Voldemorta, zastępując ojca. Zrobił to z obawy o życie rodziców oraz Hermiony. Wiedział, że gdyby Czarny Pan poznał prawdę o łączącym ich uczuciu – wykorzystał by ją, by wszystko zniszczyć. Polowaliby na nią, jak na zwierzynę, a gdy udałoby się ją im schwytać, torturowaliby ją godzinami. Dlatego został mistrzem oklumencji – na równi z Severusem Snapem. I tak jak jego chrzestny – w imię miłości – stanął po stronie Dumbledore’a i Zakonu Feniksa. Jego najgorszym wspomnieniem z okresu wojny był moment, w którym Hermiona trafiła do Malfoy Manor. Wtedy jego koszmary stały się rzeczywistością. Widział ciotkę Bellatriks znęcającą się nad jego ukochaną i nie mógł nic zrobić. Nie mógł wykonać nawet jednego ruchu, by nie zdradzić siebie, jej, by nie ściągnąć katastrofy. Jedyne, co mógł uczynić, to pomóc im w ucieczce. To nie przypadek, że Potter tak szybko go wtedy rozbroił. Widząc teleportującą się Hermionę, czuł jak kamienny uścisk, ściskający jego serce, rozluźnia się, a on może wreszcie swobodnie oddychać. <br />
<br />
Bezradność, jaką czuł w tamtej chwili będzie pamiętał do końca życia. Moment, w którym uświadomił sobie, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa ukochanej kobiecie był przerażający. Obiecał sobie wtedy, że już nigdy więcej nie będzie się tak czuł. Że już nigdy nie pozwoli skrzywdzić ukochanej. Że już nigdy nie pozwoli by działo się coś złego.<br />
<br />
Westchnął cicho. Dziś znów, mocniej niż wcześniej, czuł oddech okrutnego losu na swoich plecach. Teraz skrzywdzony mógł zostać już tylko w jeden sposób. Już tylko Hermiona była jego słabością. Jego rodzice nie żyli od wielu lat, więc ich nikt nie mógł skrzywdzić. To dawna Gryfonka była jego przyszłością i gdyby coś jej się stało, to mrok pochłonąłby go doszczętnie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
„<i>Stanął za nią i dotknął jej ręki. Dłoń uniósł wysoko i wskazał nią na rozgwieżdżone niebo.<br /><br /> - Widzisz ten trójkąt, stworzony przez te trzy gwiazdy? – wyszeptał wprost do jej ucha.<br /><br /> Skinęła lekko głową, trochę onieśmielona. Uwielbiała jego zapach. Czuć jego oddech na swojej skórze. Była pewna, że między nimi istnieje więź – magnetyczne przyciąganie. Był tym jedynym – mimo że tak długo nie chciała tego pojąć.<br /><br /> - To Altair, Deneb i Wega. Trzy najważniejsze gwiazdy, trzech gwiazdozbiorów – Orła, Łabędzia i Lutni. Ten fragment nocnego nieba jest bardzo ważny dla mojego rodu. Orzeł jest symbolem mężczyzn, a Łabędź kobiet. Zaś Lutnia to ich wspólna droga, małżeństwo i dzieci – objął ją mocno. Schował twarz w jej włosach, napawając się przez chwilę ich bliskością. – Zawsze, gdy będziesz daleko ode mnie, będę patrzył w nieboskłon i szukał Deneb. Od dziś będzie ona symbolizowała kobietę, którą kocham – moją narzeczoną. I patrząc na nią, zawsze będę myślał o Tobie.</i>”<br />
<br />
Uśmiechnęła się na myśl na to wspomnienie. To właśnie tamtego dnia Léon poprosił ją o rękę. Bez świadków, w zaciszu jej sypialni. I mimo że oficjalnie stanowili już parę narzeczonych – i to od dwóch lat – to dopiero był dla nich tym prawdziwym. Intymnym, pełnym miłości – Pansy zawsze marzyła o takich zaręczynach. Bez zbędnego afiszu, na którym zależało państwu Parkinson. To jej ojciec zmusił ją do zawarcia tej umowy. Jej ślub miał być początkowo tylko dobrym interesem dla obu stron. Umową, której podstawą była czystość krwi, wielkość majątku i podzielenie się wpływami we Francji i Anglii. Od pierwszego spotkania w oczach Caisse d'Acquin widziała zainteresowanie. Gdy go poznała, nie przypominała już uczennicy Hogwartu. 'Mopsica' wyładniała, zaczęła też bardziej dbać o swój wizerunek – duży wpływ na tę przemianę miała Isobell. Przyjaciółka zawsze powtarzała jej, że gdy tylko uwierzy w siebie, to będzie potrafiła zrobić wszystko. I tak się stało – a jej wewnętrzna przemiana nastąpiła wraz ze zmianami zewnętrznymi. I tak, brzydkie kaczątko dorosło i stało się pięknym łabędziem. <br />
<br />
Pansy zaśmiała się cicho. Dłonią dotknęła medalionu, zawieszonego na szyi. Srebrny wisior z wyrytym na nim łabędziem – rodzinna pamiątka, którą dostała od Léona w przededniu powrotu do Londynu. Caisse d'Acquin wiedział, jak trudna to będzie dla niej podróż – zwłaszcza pogodzenie się z ojcem. Wiedział jednak, że kobieta nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby chociaż nie spróbowała podjąć tej próby. Przecież jak każda mała dziewczynka marzyła, że w dniu ślubu do ołtarza poprowadzi ją jej ojciec.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Słoneczne promienie wkradły się również do innej sypialni. Mężczyzna leżący na łóżku, pogrążony był w głębokim śnie. Jego żona stanowiła do niego kontrast – była bardzo blada. Jej czoło zroszone było kropelkami potu, a oczy opuchnięte i czerwone. Widać było, że cierpiała. Grymas bólu, który pojawił się na jej twarzy, skutecznie zmył poprzedni stan – smutku. Z ledwością podniosła się z łóżka i wstała. Czuła, że świat wokół wiruje. Oczy pokazywały rozmazany obraz. Ledwie udało jej się dojść do łazienki. Odkręciła kran i przemyła twarz chłodną, wręcz lodowatą wodą. Miała nadzieję, że to jej pomoże, orzeźwi i przywróci zdolność ostrego widzenia. Tak się jednak nie stało. Z całej siły oparła się o blat szafki i przyjrzała się swojemu odbiciu. Mimo zamazanego obrazu, widziała zaczerwienienia w okolicach oczu i nienaturalną bladość cery. W myśli dodała sobie również cienie i sińce pod oczami. Wyglądała okropnie. „<i>Myślisz, że on kocha cię tak bardzo jak mnie? On kocha w tobie tylko to dziecko, które w sobie nosisz. Co możesz mu oferować, czego ja nie mogłabym mu dać?</i>” Słowa Cho rozbrzmiewały w jej głowie przez całą noc. Poczuła silny ból, po czym zemdlała. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Obudził go hałas. Gdy spostrzegł, że leży sam w łóżku, usiadł zaniepokojony na łóżku. Niepokój wkradł się do jego serca i ścisnął mocno. Wstał szybko.<br />
<br />
- Ginny! – jego krzyk rozniósł się po całym domu.<br />
<br />
Odpowiedziała mu jednak cisza. Zaczął szukać więc żony. Znalazł ją w łazience – leżącą nieprzytomnie na posadzce, całą we krwi. Poczuł jak oblewa go zimny pot. Otulił ją kocem i wziął na ręce. W pośpiechu teleportował się do Świętego Munga. Harry Potter jeszcze nigdy w życiu nie bał się tak, jak w tej chwili.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Mała, srebrna płomykówka pojawiła się niespodziewanie w kuchni, przerywając śniadanie małżeństwu.<br />
- Pani Granger-Malfoy jest pani pilnie wzywana. Chodzi o pani przyjaciółkę, panią Potter – patronus, zniknął od razu po wypowiedzeniu tych słów.<br />
- Ginny... - wyszeptała zdenerwowana Hermiona. Jej twarz zbladła, a w oczach odbił się strach. Odstawiła kubek z kawą i w pośpiechu przyszykowała się do wyjścia. - Przekaż proszę Ronowi, że coś stało się z jego siostrą – i nie czekając na odpowiedź męża, teleportowała się. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Hermiona zamknęła za sobą drzwi. Przywarła do nich plecami i osunęła się na podłogę. Jej dłonie zaciśnięte były w pięści, tak mocno, że pobielały jej knykcie. Zamknęła oczy, ale i to nie pomogło – łzy wciąż uciekały pod przymkniętych powiek. Czy nie po to podjęła tę pracę? By ratować ludzkie istnienie? By pomagać potrzebującym? A teraz przegrywała z okrutnym losem. Śmierć była przeciwnikiem trudnym do pokonania, i tym razem była zdecydowanie szybsza od nich wszystkich. Do tego przypadku wezwano wszystkich specjalistów – z każdego oddziału. Każdy z nich liczył na to, że następny uzdrowiciel dokona cudu. Tak się jednak nie stało. I to ona miała przekazać te złe wieści – była najbliższa rodzinie. Tylko jak miała to zrobić? Jak miała przekazać te wieści przyjaciółce? W tej chwili pragnęła tylko tego, by to wszystko okazało się snem – nocnym koszmarem. Jednym z wielu, które nawiedzały ją po wojnie z Voldemortem. <br />
<br />
Otarła łzy i wyszła z gabinetu. Po cichu weszła do sali, w której leżała Ginevra. Kobieta przed paroma minutami wybudziła się z narkozy, której użyto podczas operacji. Potter leżała na łóżku i beznamiętnym wzrokiem wpatrywała się w okno. Na dźwięk otwieranych drzwi spojrzała w ich stronę. Widziała zbliżającą się do niej bladą przyjaciółkę.<br />
<br />
- Hermiona? – wyszeptała. Jej głos podszyty był strachem. Czuła, że kobieta nie przyszła do niej z dobrymi wieściami.<br />
<br />
- Ginny… – zbliżyła się do niej i usiadła na krzesełku, obok łóżka, kładąc swoją dłoń na jej. - Nastąpił krwotok wewnętrzny. Twoje dziecko… ono było martwe… Odkleiło się łożysko i nie byliśmy w stanie utrzymać ciąży. Trafiłaś do nas za późno, by móc go uratować – po policzkach spływały jej łzy. – Tak mi przykro… – z jej ściśniętego gardła, nie mogły wydobyć się żadne inne słowa.<br />
<br />
Spojrzała na Ginevrę. Jej wzrok był pusty, a po policzkach spływały łez. Nagle z gardła wydobył się zduszony krzyk. Krzyk zranionej kobiety. Kobiety, która w jednej chwili utraciła marzenia i miłość nienarodzonego dziecka. Hermiona przytuliła ją mocno, płakały wtulone w siebie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Pozwól mi do niej wejść. Muszę być teraz przy niej! – krzyk Harry'ego roznosił się po korytarzu.<br />
<br />
- Ona nie chciała nikogo widzieć – kobieta starała się go opanować. Namacalnie mogła czuć jego ból. Tak samo jak Ginny był zrozpaczony po starcie ich dziecka.<br />
<br />
- Ale ja jestem jej mężem!<br />
<br />
- Ona zwłaszcza Ciebie nie chce teraz widzieć… – wiedziała, że rani go tymi słowami, ale była to prawda. Kobieta nie chciała go widzieć. Wręcz wymusiła na przyjaciółce zakaz, by nie wpuszczać Pottera do sali, w której leżała.<br />
<br />
- Idź do domu. Może jutro pozwoli się komuś zbliżyć – położyła mu rękę na ramieniu. – Tak będzie najlepiej. Poza tym, musisz być teraz dla niej oparciem. Ona nie może cię widzieć, nie w takim stanie – spojrzała na niego z uwagą. <br />
<br />
- Dobrze. Ale jutro tu wrócę – i wtedy będzie musiała mnie wpuścić! – ból w jego głosie odbijał się od szpitalnego korytarza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Hermiona wyszła ze szpitala. Kolejny dzień zmierzchał, pozwalając nocy na jej panowanie. Ciemność pochłaniała jasność, by nad ranem – ustąpić jej jak zawsze. Krótki krąg życia, mijający każdego dnia, na który mało kto zwracał uwagę. Jak życie i śmierć. Westchnęła cicho. W pracy nie umiała znaleźć sobie miejsca. Ginny spała po podanym eliksirze Słodkiego Snu. Przynajmniej na chwilę jej wycieńczony organizm mógł odnaleźć ukojenie. Nagle dostrzegła postać męża idącego w jej stronę. Draco bardo rzadko odwiedzał ją w pracy – po porannym patronusie wiedział jednak, że musiało się coś stać poważnego. I złego, skoro kobieta nie skontaktowała się z nim przez cały dzień. Podszedł do niej, a ona przywarła do niego. <br />
<br />
- Co się stało? Co z Potter? - objął ją i poczuł, jak zaczyna płakać w jego koszulę.<br />
<br />
- Ginny straciła dziecko... - kolejna fala szlochu wstrząsnęła nią.<br />
<br />
Malfoy był zszokowany informacją, którą usłyszał. Wiedział, że los lubi drwić z ludzi, odbierając im to, co kochali najbardziej. Lub dając niewyobrażalne szczęście... Zawsze jednak myślał, że to co go spotkało stanowiło karę za jego czyny z przeszłości. Ale z Potterami miało być przecież inaczej – los powinien im wynagrodzić każdą złą chwilę, zwłaszcza Harry'emu. <br />
<br />
Przeznaczenie potrafiło igrać z nimi, jak ćma z ogniem. On marzył o dziedzicu, który udowodniłby że nazwisko Malfoy może znaczyć coś dobrego, ale nie potrafił przemóc się by móc urzeczywistnić to marzenie. A Wybraniec, to pragnienie spełnił – i właśnie utracił... Tak, los nie zawsze sprzyjał tym, którym powinien. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kobieta krzyknęła i przebudziła się. Cała dygotała, a jej klatka piersiowa unosiła się szybko. Łapała powietrze, tak, jak gdyby zostało jej zabrane na jakiś czas – i dopiero teraz oddane. Podciągnęła nogi do siebie, dotykając czoła kolanami i oplatając je dłońmi. Zaczęła delikatnie się kiwać, próbując się uspokoić.<br />
<br />
- Co się stało? – dopiero głos męża wyrwał ją z otępienia. <br />
<br />
Spojrzała na niego ze smutkiem. Jej głos ugrzęzł jej w gardle i zamiast niego z oczu popłynęły łzy.<br />
<br />
- Śniła Ci się Ginny, prawda? – poczuła jak silne ramiona męża ją obejmują. <br />
<br />
Napięcie zniknęło i poczuła, jak jej ciało odzyskuje równowagę. Draco miał rację – po raz kolejny śniła jej się rozmowa z rudowłosą. Nie było chwili, w której nie myślałabym o niej i tragedii, jaka ja spotkała. Zwłaszcza, że pani Potter znajdowała się w szpitalu od kilku dni, i nadal nie pozwalała nikomu zbliżyć się do siebie. Przede wszystkim nie chciała widzieć Harry'ego. Gdy tylko mąż się do niej zbliżał – ona wpadała w szał. Rzucała wszystkim, co wpadło w jej ręce. Jego odwiedziny były jedynym momentem, gdy kobieta odzyskiwała siłę. Przez pozostały czas siedziała apatyczna, wręcz bezruchu, wpatrzona wciąż w jeden punkt za oknem. Hermiona bardzo chciała jej pomóc, ale nie umiała. I ta bezradność ją męczyła najbardziej....<br />
<br />
- Nie myśl teraz o niej. Musisz odpocząć, inaczej się wykończysz. Ona teraz bardzo potrzebuje Twojej pomocy i wsparcia. A tylko z tobą normalnie rozmawia – ciepły oddech otulił skórę na jej szyi. <br />
<br />
Poczuła, jak mocniej ją do siebie przytula, pozwalając koszmarom opuścić ich sypialnię.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Hermiona siedziała w swoim gabinecie i uzupełniała dokumentację. Nagle rozległo się głośnie pukanie.<br />
<br />
- Proszę – odpowiedziała zdecydowanym głosem.<br />
<br />
- Pani Granger-Malfoy jest pani pilnie potrzebna w sali 113 – młoda asystentka była wyraźnie zdenerwowana.<br />
<br />
- Dziękuję – wstała z miejsca i szybko ruszyła we właściwe miejsce. Do pokoju, w którym leżała jej przyjaciółka. <br />
<br />
Gdy dotarła na miejsce ujrzała rozhisteryzowaną rudowłosą, która okładała pięściami Wybrańca. <br />
<br />
- Ginny, proszę pozwól mi sobie pomóc. Jestem Twoim mężem! – Harry próbował ją uspokoić.<br />
<br />
- Nie chcę cię znać! Wynoś się stąd! – usłyszał tylko w odpowiedzi.<br />
<br />
- Nie chcę żebyś przechodziła przez to sama – spróbował ją objąć, lecz go odepchnęła.<br />
<br />
- Nie dotykaj mnie! – krzyknęła histerycznie.<br />
<br />
Nagle jej wzrok padł na stojącą w drzwiach przyjaciółkę.<br />
<br />
- Hermiono, błagam cię zabierz go stąd – w jej oczach pojawiły się łzy. <br />
<br />
Granger-Malfoy skinęła tylko głową. Podeszła do mężczyzny i położyła mu dłoń na ramieniu.<br />
<br />
- Będzie lepiej jeśli teraz stąd pójdziesz. Później do ciebie zajrzę – odezwała się cichym, spokojnym głosem.<br />
<br />
- Ale… ja...<br />
<br />
- Tak będzie najlepiej – dla niej i dla ciebie – uśmiechnęła się do niego blado i popchnęła w stronę drzwi. Gdy wyszedł, podeszła do przyjaciółki i ją objęła. <br />
<br />
- Cii... już dobrze... już go nie ma – głaskała kobietę po głowie, próbując ją uspokoić. Ta ją jednak złapała mocno na rękę. Hermiona popatrzyła na nią z uwagą. <br />
<br />
- Błagam cię trzymaj go z daleka ode mnie. Niech tu nie przychodzi! Nie chcę go widzieć! – jej spojrzenie wyrażało ból.<br />
<br />
- Ale to twój mąż. On też teraz cierpi, nie powinnaś go odtrącać... <br />
<br />
- Proszę. Zrób to dla mnie… – zacisnęła mocniej uścisk, a jej w głosie słychać błaganie.<br />
<br />
- Dobrze. Poproszę go, żeby tu nie przychodził – na twarzy Ginny po pierwszy od wielu pojawił się lekki uśmiech.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Hermiona krążyła po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Widać było, że targają nią silne emocje. W końcu weszła do kuchni, by nalać sobie wody. Sięgnęła po szklankę i zwilżyła usta. Jej myśli ciągle jednak zaprzątała jedna sprawa. Sytuacja w jakiej znalazła się Ginny źle na nią wpływała. Starała się być silna przy przyjaciółce, wśród pracowników, a także i w domu. Nie chciała, by Draco widział jej łzy. By nie uznał ją za słabą, irytującą kobietę... Poczuła, jak nogi robią się jej miękkie. Osunęła się na podłogę. Czoło oparła o kolana, a szklankę odstawiła na posadzkę. Przez jej ciało przeszła fala smutku, sprawiając że drżała. Zdradzieckie łzy uciekły spod jej powiek, skapując na podłogę. Nie była w stanie dłużej chować tego bólu w środku. Nagle poczuła, jak ktoś obejmuje. Uniosła twarz i napotkała spojrzenie szarych źrenic. Widziała w nich troskę i zakłopotanie. Tak, Malfoy martwił się stanem, w jaki wpadła jego żona. Gdy widział jej łzy, czuł bezradność – zwłaszcza w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Wiedział, że nie może jej pomóc, próbował więc choć trochę złagodzić jej ból. Usiadł na podłodze obok niej, przyciągając ją do siebie.<br />
<br />
- Płacz ile tylko chcesz, jeśli tylko to przynosi Ci ulgę – odgarnął zabłądzony kosmyk jej włosów i ucałował w czoło. – Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – objął ją jeszcze mocniej.<br />
<br />
Poczuła ciepło i bezpieczeństwo od niego płynące. I to było ważniejsze niż wszystkie wyznania miłości. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Mężczyzna usłyszał pukanie do drzwi. Skierował się ku nim i je otworzył, na progu ujrzał postać kobiety.<br />
<br />
- Przeszkadzam? – zapytała słodkim tonem głosu.<br />
<br />
- Oczywiście, że nie, zapraszam – wpuścił ją do środka.<br />
<br />
Cho ucałowała go w policzek i weszła. W salonie, na stoliku porozrzucane były zdjęcia Harry'ego i Ginny. Zakończenie Hogwartu przez dziewczynę. Ich wspólne wakacje nad morzem i kolejne w górach. Fotografie, upamiętniające wspólne Święta, urodziny, imieniny i inne uroczystości. Ruchome obrazki z ich zaręczyn i ślubu. Tak, każdego dnia je oglądał, zastanawiając się, czemu jego żona tak się zachowuje. Skąd u niej taka zmiana? Czemu zbudowała między nimi ten mur, odgradzając i odpychając go od siebie. Ciągle, bez końca analizował wszystkie ich wspólne chwile, próbując poznać odpowiedzi na trapiące go pytania. Poczuł dotyk dłoni na swojej ręce. <br />
<br />
- Wiem, że to dla ciebie trudne. Dla Ginny także – i może właśnie – odpychając ciebie, próbuje pomóc sobie? Za bardzo przypominasz jej o wszystkim, co utraciła? – uśmiechnęła się lekko. – I ty może powinieneś to uszanować i usunąć się w cień? – spojrzenie ciemnych utkwiło na jego twarzy.<br />
<br />
- Ja chcę jej tylko pomóc…<br />
<br />
- Wiem, ale tak będzie lepiej – zacisnęła mocniej swoją dłoń na jego – musisz mi po prostu zaufać. Wiem, co mówię. <br />
<br />
- Może masz rację.<br />
<br />
- Oczywiście, że tak. Dlatego zabieram cię stąd – spacer dobrze ci zrobi. Idź się przebrać, a ja tu trochę posprzątam – wypchnęła go z pokoju.<br />
<br />
Potter wyszedł, a ona zaczęła składać fotografie. Zgarnęła je jednym ruchem ręki i wrzuciła je do pudełka, leżącego pod stołem. I gdy już miała je zamknąć, jej wzrok przyciągnęło pewne zdjęcie. Rude włosy kaskadą loków spływały po jej plecach, upięte tylko na jednym boku srebrną spinką. Koronkowa sukienka podkreślała jej kształty i ukrywała niedoskonałości – jednym słowem wyglądała przepięknie. W lewej dłoni trzymała bukiet białych róż, zaś lewa trzymana była przez wpatrzonego w nią mężczyznę. Od tamtego dnia już nie narzeczonego, a męża. Ich twarze wyrażały bezgraniczne szczęście i miłość. Cho Chang w przypływie zazdrości porwała zdjęcie. Była wściekła – to zdjęcie odzwierciedlało wszystko to, o czym ona marzyła. Ślub z ukochanym mężczyzną, właśnie tym z fotografii. Tak, los zadrwił z niej okrutnie – w chwili, gdy zrozumiała, czego tak naprawdę szukała i pragnęła – już zostało jej odebrane. Wyrzuciła podarte zdjęcie i usiadła w fotelu, oczekując na przyjście pana domu.<br />
<br />
- Gotowy? – uśmiechnęła się do niego promiennie, gdy tylko wszedł do pomieszczenia.<br />
<br />
Skinął twierdząco.<br />
<br />
- Chodźmy więc – złapała go pod ramię i wyszli.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Granger-Malfoy szybkim krokiem szła korytarzem. Kończyła właśnie obchód i swój dyżur. Na koniec pozostawiła sobie pokój przyjaciółki, która tego dnia miała opuścić szpital. Weszła do środka, kobieta była już ubrana i kończyła się pakować.<br />
<br />
- Jak się czujesz?<br />
<br />
Potter spojrzała na nią. Jej twarz wyrażała bezgraniczny smutek. Mimo, że wielokrotnie pytała i prosiła Hermionę o wyjaśnienie dlaczego to właśnie jej przytrafiła się ta tragedia, to i tak nie umiała tego zrozumieć. Pojęcie „przedwczesne odklejenie się łożyska” znała już na pamięć, zresztą tak samo i jego pełną definicję. Mimo to nadal nie znała odpowiedzi na najważniejsze pytanie – dlaczego właśnie ona? Dlaczego to ona straciła Jamesa? <br />
<br />
- Sama widzisz – odpowiedziała cicho.<br />
<br />
Zapadła niezręczna cisza.<br />
<br />
- Harry po ciebie nie przyszedł?<br />
<br />
- A widzisz go gdzieś tutaj? Nie. Najwidoczniej nie ma ochoty odebrać żony ze szpitala – powiedziała wzburzonym tonem. – I dobrze. Bo ja nie chcę go widzieć! - założyła torbę na ramię i zaczęła iść w stronę wyjścia.<br />
<br />
- Myślę, że po prostu nie mógł przyjść. Może jest zajęty? Ta sprawa z Montague nadal spędza im sen z powiek – Granger-Malfoy próbowała ją uspokoić.<br />
<br />
- Zajęty jest pewnie nią – powiedziała cicho, niemal szeptem.<br />
<br />
Hermiona domyśliła się, że miała nie usłyszeć tych słów, dlatego też ich nie skomentowała. Zaskoczyły ją tylko i obiecała sobie, że za jakiś czas dopyta, kim była tajemnicza 'ona'.<br />
<br />
- Poczekaj na mnie chwilę, dobrze? Kończę właśnie dyżur, więc tylko się przebiorę i odprowadzę cię do domu – uśmiechnęła się lekko.<br />
<br />
- Nie musisz tego robić.<br />
<br />
- Wiem, ale chcę – kobieta wyszła z sali.<br />
<br />
I gdy po paru minutach wróciła, przyjaciółka już na nią czekała.<br />
<br />
- Możemy już iść. Przepraszam, że tak długo mi zeszło.<br />
<br />
- Nic się nie stało – Ginny odeszła od okna i jak w letargu zaczęła iść za Hermioną.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kobieta zamknęła drzwi za przyjaciółką. I odetchnęła. W całym domu panowała cisza, co dla niej było ukojeniem. Nie musiała już przed nikim udawać. Nie chciała przebywać wśród ludzi, by ci okazywali jej współczucie, czy litość. To ona straciła dziecko i nikt, kto nie przeżył tego samego, nie mógł wiedzieć, jaki ból czuje. Jak trudno jest jej żyć ze świadomością, że ta kruszynka, którą nosiła pod sercem nigdy nie będzie mogła chodzić, pytać, uśmiechać się. Że jej wymarzony synek nigdy nie przybiegnie i nie przytuli się, mówiąc 'mama'. Nie będzie jaj dane patrzeć jak dorasta. Pojedyncza łza uciekła, spływając po jej policzku. Otarła ją i weszła do kuchni. Nalewając wody do szklanki, jej wzrok przykuło podarte zdjęcie. Szklanka wyślizgnęła się z jej dłoni, rozbijając się o podłogę. Szklane kawałki leżały na podłodze, zaczęła je więc szybko zbierać. Kilka z nich boleśnie zraniło jej dłonie, ale ona nie czuła bólu. Wyrzuciła kawałki, a wyjęła podartą fotografię. Na podłodze zaczęła ją składać, jak gdyby miała do czynienia z puzzlami. Po mimo mieszanki łez i krwi, udało się jej złożyć ją w całość. Brakowało tylko jednego kawałku – ich trzymających się dłoni. Jej ciało po raz kolejny wstrząsnęło się pod wpływem fali łez. Patrząc na podarte ślubne zdjęcie zrozumiała, że jej obawy były prawdziwe. Harry zawsze kochał Cho. A ona miała być tylko środkiem, lekiem zapomnienia. Tylko że dał się zmanipulować jej rodzinie i wzięli ślub. Później zaszła w ciążę i pojawił się kolejny powód, dla którego musiał zostać – z poczucia obowiązku. Jednak teraz, po stracie dziecka, mógł odejść. I to zrobił. Nawet nie przyszedł po nią do szpitala. W amoku poderwała się i pobiegła do sypialni. Otworzyła szafę i zaczęła wyrzucać rzeczy męża. Nie chciała, by to on pierwszy powiedział 'odchodzę'.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Mężczyzna biegiem wracał do domu. W myślach zaś klnął na siebie straszliwie. „<i>Kurwa! Jak mogłem jej to zrobić? I to teraz? W takiej chwili? Idiota! Kretyn!</i>” – wyzywał się. Powód jego zachowania był prosty. Będą na spacerze z Cho, nie zwrócił uwagi na mijający czasy. Rozmowa z przyjaciółką pomogła mu chociaż na chwilę się odprężyć i zapomnieć o tym wszystkim, co go ostatnio spotkało. Zapomniał jednak jeszcze o tym, że właśnie tego dnia jego żona została wypisana ze szpitala. Nie zdążył jej odebrać, mimo że nie chciał by wracała sama. A musiała. Gdyby się teleportował, trwałoby to tylko chwilę – różdżkę zostawił jednak w domu. Mimo upływu lat i nabywaniu doświadczenie, teleportacja bez użycia różdżki nadal stanowiła dla niego problem. Dobiegł do domu i wszedł do środka. Przy drzwiach stały dwa duże kufry, na których siedziała rudowłosa.<br />
<br />
- Ginny przepraszam… – machnęła dłonią, nie pozwalając mu dokończyć.<br />
<br />
- Tu są twoje rzeczy, powinny być wszystkie. Weź je i wyjdź. Zniknij wreszcie z mojego życia – głos się jej łamał, ale mimo to był silny i ostry jak brzytwa. <br />
<br />
Każde słowo, które wypowiedziała sprawiało im ból. Wstała i odsunęła się lekko do tyłu. Cała jej postawa krzyczała, by wyszedł. By zostawił ją wreszcie samą. Słowa, które padły z jej ust, raniły go. Nie wiedział, co ma zrobić. Nie rozumiał jej zachowania. Widział, że ogromnie przeżywa ona stratę dziecka. Ale on był przecież jego ojcem – on też przeżywał stratę syna. Zrobił krok w przód, próbując ją dotknąć. Nie pozwoliła mu na to.<br />
<br />
- Nie dotykaj mnie! – krzyknęła ze wściekłością.<br />
<br />
Uniosła głowę i popatrzyła na jego twarz. Był zły, smutny – widać było, że targają nim emocje.<br />
<br />
- Proszę cię zostaw mnie i wyjdź – zobaczyła zrezygnowanie na jego twarzy.<br />
<br />
- Jak sobie życzysz – odwrócił się i wziął rzeczy – Ale ja wrócę Ginny. Wrócę, bo nie zrezygnuję z ciebie. Nigdy – spojrzał na nią po raz ostatni i wyszedł.<br />
<br />
Ona zaś zamknęła drzwi i zaczęła płakać...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuWrl44USfxdVyVnT4_AkdECJbX3UjrxqLR89ycADH0xHmNcIR0gTqM-vNmS7UYN59uqn-HAsowbOTjk_GDfjQgO3kR76CAj7dTEZAJyZfJW5beyovlkealLDA4p0XXINV-t5F5GB6wUw/s1600/hg8.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="136" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuWrl44USfxdVyVnT4_AkdECJbX3UjrxqLR89ycADH0xHmNcIR0gTqM-vNmS7UYN59uqn-HAsowbOTjk_GDfjQgO3kR76CAj7dTEZAJyZfJW5beyovlkealLDA4p0XXINV-t5F5GB6wUw/s320/hg8.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-40993966628989797472016-06-28T10:33:00.000+02:002016-06-28T11:09:57.152+02:00Drabble IIINowy rozdział pisze się w trudach. Egzaminy, ząbkująca Mała i brak weny robią swoje.<br />
<br />
W zamian dzisiaj zapraszam Was na kolejne drabble - tym razem wyjątkowe, bo konkursowe. <br />
<br />
W sumie zebrałam 42 punkty, za które bardzo wszystkim dziękuję! Nawet kilka dobrych duszyczek zagłosowało w ankiecie, przyznając mi najniższy stopień na podium (po jednym zwycięzcy i dwom na drugim miejscu). Konkurs przeprowadzony został na <a href="http://katalog-granger.blogspot.com/">Katalogu Granger</a> - tak zapraszam po więcej szczegółów! <br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Prace można było nadsyłać na dwa wskazane tematy:<br />
1. Jak Hermiona Granger obchodzi Dzień Matki? <br />
2. Smutny maj Hermiony Granger — wspomnienia Bitwy o Hogwart.<br />
<br />
Wybrałam temat pierwszy. I zapraszam teraz na drabble pt. "Dzień Matki".<br />
<div>
Jest to – jak do tej pory – najbardziej kanoniczny tekst, jaki kiedykolwiek napisałam. </div>
<div>
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Pierwszy Dzień Matki obchodziła w ciszy, głaszcząc lekko zaokrąglony brzuszek.<br />
W drugi Dzień Matki wzruszyła się, słysząc po raz pierwszy słowo „Mama” – Rose sprawiła jej idealny prezent.<br />
W trzeci Dzień Matki denerwowała się, informując córkę o powiększeniu się rodziny.<br />
Czwarty Dzień Matki obchodziła w hałasie, spowodowanym przez Hugo i jego wyrzynające się ząbki.<br />
I tak – przez kolejne lata dzień ten rozbrzmiewał śmiechem, nie tylko dzieci, ale i samej Hermiony.<br />
Czternasty Dzień Matki był trudny i melancholijny – przyćmiony myślą o pójściu syna do Hogwartu.<br />
Hermiona pokochała Dzień Matki i nie umiała wyobrazić go sobie w ciszy, jaka miała przyjść za rok.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-65549369851433734442016-06-01T22:34:00.001+02:002016-07-02T21:21:04.294+02:00Dribble III<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
I gdy po śmierci trafię do czyśćca,
zamiast do piekła czy nieba – to będzie twoja wina.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
I gdy w zaświatach przyjdzie mi żyć wiecznie,
wciąż będę cię kochać i przeklinać.<br />
I modlić się, byś i ty
tam trafił, uwalniając mnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
Bo jesteś moją niedokończoną
historią, Draco.<br />
Moim przekleństwem i namiętnością. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
* * *</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Lubię te momenty, gdy zapisuję słowa, które się nagle pojawiają. I po przelaniu ich na papier okazuje się, że zmieściłam się idealnie w 50 lub 100 słowach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I tradycyjnie już - dribble zainspirowane piątym sezonem serialu "Once Upon a Time".</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-59541459924682494062016-05-15T12:19:00.000+02:002016-05-15T12:32:55.768+02:00Drabble II<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOIv1C0rEgzCchItMs9JCese8D_5vLH1Rr4MjV-sCYNlDQmAiZ83sKU73zcrZ0ihYqCpIz3h0FI0mb2YcO_lOo8qkqfjMRIkEfnuX8j5-gDoFn8lc7SnMhyYAVgV0QDTiyJELyVXhwfVM/s1600/Draco-Hermione-dramione-33877707-500-500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOIv1C0rEgzCchItMs9JCese8D_5vLH1Rr4MjV-sCYNlDQmAiZ83sKU73zcrZ0ihYqCpIz3h0FI0mb2YcO_lOo8qkqfjMRIkEfnuX8j5-gDoFn8lc7SnMhyYAVgV0QDTiyJELyVXhwfVM/s320/Draco-Hermione-dramione-33877707-500-500.gif" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<i>- Czemu akurat miesiąc?<br />- Bo to już coś znaczy, a nie jest wiążące.</i>*<br />
<div>
<br />
Taką odpowiedź dostał tamtej wiosny. Wiosny, która wiele zmieniła w jego życiu. Byli ze sobą miesiąc – tylko i aż. To, co ich spotkało było nieprzewidywalne. Nie planowali tego romansu – on sam pojawił się w ich życiu, wprowadzając chaos. Spędzili ze sobą trzydzieści dni – pełne pasji, namiętności. Trzydziestego pierwszego dnia odeszła, pozostawiając za sobą pustkę, której nie potrafił zapełnić. Nie, nie umarła. Wyszła za Rona, tak jak zamierzała wcześniej. Nie przewidziała tylko tego, że on ją pokocha. I nawet w jesieni życia – będzie pamiętał. Skrycie, samotnie będzie wspominał. Ich. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
*cytat z filmu "Słodki listopad".</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kolejne drabble. Ostatnio polubiłam tę formę pisania i bawię się nią. Staram się pisać, jak najwięcej dribble i drabble (duża jednak część nie nadaje się do publikacji).</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przy okazji zapraszam na konkurs, organizowany przez <a href="https://stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com/" target="_blank">Stowarzyszenie blogów z Harry'ego Pottera</a>!</div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-36653240639192792122016-05-03T16:34:00.001+02:002016-05-03T16:47:19.018+02:00Uważaj czego pragniesz - rozdział VII<div>
Beta: cudowna <a href="http://totalus-petrificus-totalus.blogspot.com/" target="_blank">Patronuska </a>i niezastąpiona <a href="https://www.wattpad.com/story/61624410-twoich-oczu-ch%C5%82%C3%B3d" target="_blank">mariekoy</a>,</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zachęcam do zgłoszenia swoich blogów w <a href="http://stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com/" target="_blank">Stowarzyszeniu blogów z Harry'ego Pottera</a>.</div>
<div>
Już niedługo startujemy z konkursem, a na razie można przeczytać ciekawostki na temat filmu "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" oraz garść informacji o Draco Malfoy'u,</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zapraszam również do zapoznania się z zakładką <a href="http://cien-przeznaczenia.blogspot.com/p/bohaterowie.html" target="_blank">Bohaterowie</a>.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad, po przeczytaniu poniższego tekstu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kobieta z coraz większą uwagą przypatrywała się osobie, siedzącej na przeciwko niej. W jej piękne, lśniące włosy, którymi co chwilę potrząsała. Błyszczące oczy przykuwały wzrok – nie tylko jej, ale i pozostałych przyjaciół. Znajdowała się w centrum uwagi, śmiejąc się i żartując ze wszystkimi – a zwłaszcza z jej mężem. Poczuła ukucie w okolicy serca. I chociaż nie powinna być zazdrosna, to była. Spojrzała ze smutkiem na kobietę, która stanowiła przeszłość jej małżonka. Próbowała uwierzyć w to, że tamten związek zakończył się w czasach szkolnych – a obecnie łączyła ich tylko przyjaźń. Nie potrafiła jednak – w jej głowie wciąż odgrywały się sceny z tamtych lat. W Hogwarcie gdy byli w siebie zapatrzeni i w pewnym momencie praktycznie nierozłączni. Porównywała się z nią i w myślach zawsze przegrywała te pojedynki. Bo jak – jej niesforne włosy – miały wygrać z nienaganną fryzurą i głębią czerni? A jej zwykłe brązowe oczy z tymi hebanowymi? Może jedynie na gruncie popularności mogła wygrać, ale tak się nie czuła. W Hogwarcie już od pierwszego roku wszyscy wiedzieli, kim jest. Była z daleka rozpoznawalna po charakterystycznych włosach. Mimo tego czuła się samotnie. Czuła, że tam nie pasuje. Spojrzała na rywalkę ze smutkiem. Idealna figura, perfekcyjne dobrana sukienka, szpilki, biżuteria – makijaż, który tylko podkreślał i uwydatniał jej piękno. Jak mogła z nią rywalizować? Ona, pełna kompleksów, które nie zniknęły pomimo opuszczenia szkolnych murów. Nie zniknęły – nawet po oświadczynach ukochanego mężczyzny, który zapewniał ją o swym uczuciu. Mimo to, czasem czuła się jeszcze jak ta mała, przerażona dziewczynka, przekraczająca próg Wielkiej Sali pierwszego dnia szkoły. A wtedy jej demony dopadały ją i szeptały do ucha natarczywe obawy. Bała się najbardziej tego, że jej małżeństwo pęknie jak mydlana bańka. Pryśnie i nic już nie pozostanie, a ukochany odejdzie do dawnej miłości. I chociaż nikomu się nie przyznawała, nawet najlepszej przyjaciółce, to Ginevra Molly Potter najbardziej obawiała się bólu złamanego serca.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Żartom i śmiechom nie było końca. Lavender okazała się być doskonałą panią domu, która dbała o to, by na stole nie brakowało jedzenia. Ron zaś uzupełniał tylko płyny w szklankach przyjaciół. Cho Chang siedziała blisko Harry'ego, który był jej towarzyszem w rozmowie. Nie pamiętała już kiedy zrozumiała, że nadal coś do niego czuje, a dla zakochanej kobiety każdy powód jest dobry by być blisko ukochanego. Ona nie tylko darzyła go uczuciem – chciała go odzyskać. Uwieść, poddać się pożądaniu. Udowodnić wszystkim, a już zwłaszcza Ginny, że pomimo upływu lat wciąż jest w jego sercu. I że to ją kocha prawdziwą miłością. Zaś panna Weasley (nie potrafiła myśleć o niej jako pani Potter) była tak naprawdę tylko przelotnym kaprysem. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Hermiona z uśmiechem przypatrywała się przyjaciołom. Jeszcze kilkanaście lat temu było nie do pomyślenia, że będą wspólnie żartować, spędzać wolny czas – o przyjaźni nie było nawet mowy. Zwłaszcza uczniowie Gryffindoru i Slytherinu na każdym kroku wzajemnie sobie docinali. A dziś stanowili paczkę przyjaciół, w której mogli na siebie wzajemnie liczyć. <br />
<br />
Zbliżyły ich przeżycia wojenne. Draco często powtarzał, że została odebrana im ta niewinność, którą nosi w sobie każde dziecko. Żadne nie chciało brać udziału w wojnie, na którą skazał ich los. Wojna powinna toczyć się w Ministerstwie, a nie w szkole pełnej dzieci, które powinny być chronione. <br />
<br />
Podzielała jego zdanie, ale zawsze zastanawiała się, czy wtedy ich życie znajdowałoby się w tym samym punkcie? Czy bez niej w ich życiu byłoby miejsce na przyjaźń i miłość? A może nadal panowałyby między nimi stosunki pełne uprzedzeń i nienawiści, jak w pierwszych latach pobytu w Hogwarcie?<br />
<br />
Może teraz byłaby żoną Rona? Dużo osób właśnie wróżyło im taką przyszłość – zwłaszcza w szóstej klasie. Owszem – była wtedy zazdrosna o Weasleya. Tylko, że to co inni błędnie odczytali jako miłość z jej strony, było po prostu przyjaźnią. I wynikało z troski o przyjaciela. <br />
<br />
O sile uczucia panny Brown przekonała się w czasie II Bitwy o Hogwart. To właśnie tamtego dnia dziewczyna uratowała życie ukochanemu, odpychając go i przyjmując na siebie atak Greybacka. W tamtej chwili przynajmniej dla jednej osoby zatrzymał się świat. Ron był zrozpaczony i przekonany o stracie dziewczyny, która skradła mu serce. Lavender przez kilka miesięcy przebywała w stanie śpiączki w Świętym Mungu. Weasley przesiadywał tam całe dnie, pełen obawy, smutku, czasem i zwątpienia. Tylko nadzieja nigdy w nim nie umierała – to pozwoliło mu nie zwariować w trudnych chwilach. Dzień, w którym panna Brown obudziła się i wróciła do świata żywych, dla niego stał się jednym z najszczęśliwszych dni w życiu. <br />
<br />
To właśnie przez częste odwiedziny w tym miejscu Hermiona postanowiła, że chce zostać magomedykiem i nieść pomoc potrzebującym. Zrozumiała, że to jest jej przeznaczenie. Że w tym będzie najlepsza. Że praca w polityce, Ministerstwie – jaką wróżono i proponowano – zupełnie nie jest dla niej. <br />
<br />
Studia w tym zakresie, a następnie praca stanowiły też doskonałą ucieczkę przed złamanym sercem. Uciekała przed samotnością – pustką w jej duszy, która zrodziła się po odejściu Draco. Ale później wrócił i przywrócił jej spokój. Tak, uczucia do niego nie planowała. Wdarło się do jej życia i wypełniło jej serce. Uśmiechnęła się lekko. Za nic w świecie nie wyzbyłaby się tej miłości.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Isobell Delphine Cuevas-Brown po raz pierwszy w życiu czuła się nieswojo. Było to spowodowane obecnością mężczyzny, którego przedstawiono jej jako Wiktora Kruma. Jego nazwisko było jej znane – jej ojciec był wielkim fanem qudditcha. Sama jednak nigdy nie była fanką tego sportu. Uczucie zmieszania rosło, gdy ilekroć patrzyła w jego kierunku widziała jego wzrok skierowany właśnie na nią. Natychmiast odwracała wtedy twarz, kierując swoje spojrzenie na pozostałych towarzysz lub elementy wystroju domu. Po raz pierwszy ucieszyła się tak naprawdę z faktu, że ma długie włosy, za którymi mogła się skryć. Ukryć zaróżowione policzki i szybsze bicie serca. Jej dłonie mimowolnie zaciskały się na materiale spódnicy. Czuła, że mogłaby zatonąć w spojrzeniu jego ciemnych oczu. Chciała tego. Pragnęła posmakować jego pocałunków. Czuła pożądanie każdą komórką ciała. Wiedziała jednak, że nie mogła pozwolić na to by to jej emocje wzięły górę. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Grupa przyjaciół wędrowała przez miasto śmiejąc się i żartując. Było już po północy, gdy opuścili mieszkanie państwa Weasley. Po drodze odłączali się kolejni, zmierzający do własnych domów. W końcu zostali tylko ci dwoje – obcych dla siebie i kraju w jakim się znajdowali. Z odmiennych światów, których los połączył ścieżki na przekór wszystkiemu. <br />
<br />
- Odprowadzę cię – głęboki głos mężczyzny wyrwał Isobell z zamyślenia. <br />
<br />
- Dziękuję, ale nie trzeba. Sama sobie poradzę – jej ton głosu był stanowczy. <br />
<br />
- Zawsze musisz być taka uparta? <br />
<br />
- Przywykłam do tego, że zawsze jestem sama. Dzięki temu nauczyłam się przede wszystkim samodzielności – chłodny ton głosu zadziwiał nawet ją samą. - Poza tym już od dawna nie jestem małą dziewczynką, żeby mieć eskortę. <br />
<br />
- Mój ojciec wychował mnie tak, bym zawsze odprowadzał kobietę i zmieniał zasad nie będę. Dlatego albo wspólnie przespacerujemy się do hotelu w miłej, koleżeńskiej atmosferze, albo będę szedł za tobą przez całą drogą – zaśmiał się lekko. - Wybór należy do ciebie, moja droga. <br />
<br />
- I kto tu jest uparty? - błękitne oczy zalśniły z rozbawienia. <br />
<br />
Droga do hotelu minęła im na miłej rozmowie. Zadawali sobie mnóstwo pytań, pragnąć dowiedzieć się jak najwięcej o tej drugiej osobie. Nagle blondynka zatrzymała się i oznajmiła: <br />
<br />
- Jesteśmy na miejscu – uśmiechnęła się lekko. - Dziękuję za oprowadzanie – pocałowała go w policzek i nim zdążył coś odpowiedzieć zniknęła za masywnymi drzwiami. <br />
<br />
Wiktor stał na chodniku osłupiały. Nie przypuszczał, że ich spacer będzie trwał tak krótko. Miał nadzieję, że dowie się o tajemniczej Isobell jeszcze więcej. Poczuł dziwną pustkę, gdy drzwi się za nią zamknęły. Idąc do swojego hotelu spostrzegł, że trzykrotnie obeszli okolicę zanim panna Cuevas przyznała, że dotarli na miejsce. Jego usta zadrżały lekko od uśmiechu. Czuł, że to nie ostatnie spotkanie z tą kobietą. A przynajmniej miał nadzieję, że niedługo się spotkają... <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * * </div>
<br />
Ginny przypatrywała się swojemu odbiciu w lustrze. Słabo oświetlenie w łazience robiło swoje, ale mimo to wyglądała źle. Blade oblicze, podkrążone oczy z czerwoną obwolutą, suche i popękane usta. Widać było po niej zmęczenie i zmartwienie, które ją trapiło. Demony, z którymi walczyła i odpychała za dnia, nocą wracały ze zdwojoną siłą. Odkręciła kran – chłodna woda dała chwilowe ukojenie jej twarzy. Obmyła każdy centymetr skóry, skupiając się na czynności. Byleby tylko nie przywoływać tego wspomnienia, które jak zatruty owoc wyniszczało ją od wewnątrz.<br />
<br />
„<i>Myślisz, że on kocha cię tak bardzo jak mnie? Czy ożeniłby się z tobą, gdyby nie wieczne gadanie twojej mamy? On kocha w tobie tylko to dziecko, które w sobie nosisz. Może go fascynowałaś, gdy grałaś w qudditcha. Ale teraz? Zwykła pani z kwiaciarni? Co możesz mu oferować, czego ja nie mogłabym mu dać? - złośliwy uśmiech pojawił się na ustach kobiety. - Jestem Cho Chang, najlepsza szukająca od pięciu lat w Brytyjsko-Irlandzkiej Lidze Quidditcha. Najmłodsza kapitan Srok z Montrose w historii klubu – a od tego roku najmłodsza viceprezes tego klubu. Ja nigdy nie przegrywam – oczy zalśniły z pasją. - Mam zamiar go odzyskać, Ginny. Kocham go, zawsze kochałam</i>.”<br />
<br />
Słowa, które usłyszała w domu brata dotkliwie ją zabolały. Poczuła ostry ból, pochodzących z okolic brzucha. Położyła dłoń na nim i delikatnie zaczęła głaskać.<br />
<div>
<br />
- Ci mój maleńki, już idziemy spać – skierowała swe kroki do sypialni. <br />
<br />
Pomieszczenie oświetlała mała lampka. Kolejna noc, którą spędzała samotnie. Harry ciągle przebywał w Ministerstwie – szukali wraz z Kingsleyem i pozostałymi aurorami sposobu, by uniknąć kolejnej wojny. Położyła się w najwygodniejszej pozycji na łóżku i rękoma oplotła brzuch. „On kocha w tobie tylko to dziecko, które w sobie nosisz. Co możesz mu oferować, czego ja nie mogłabym mu dać? Ja nigdy nie przegrywam. Mam zamiar go odzyskać, Ginny. Kocham go, zawsze kochałam.” Słowa rywalki ciągle brzęczały jej w głowie. Nie umiała, nie mogła przestać o tym myśleć. Z wyczerpania zasnęła dopiero nad ranem. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH8sK_pb_Z_PiSQDeDICokuSH27Up0H3RQ5jME04fQsLs2kdxWJAU80U31PyAWVc5ZaBk3X-e6WclXTU5Ukc4ILBRYz7o5ETqB-CH8mKHVjZrz6ceaUO91LcP6wYpfvaVBi23sxjZpjHw/s1600/hgm.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjH8sK_pb_Z_PiSQDeDICokuSH27Up0H3RQ5jME04fQsLs2kdxWJAU80U31PyAWVc5ZaBk3X-e6WclXTU5Ukc4ILBRYz7o5ETqB-CH8mKHVjZrz6ceaUO91LcP6wYpfvaVBi23sxjZpjHw/s320/hgm.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-40590522194635964242016-04-26T15:10:00.000+02:002016-04-28T15:05:43.860+02:00Drabble I<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "candara" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "candara" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "candara" , sans-serif;">– Powiedzieć
Ci coś zabawnego? Nie mogę spać. I leżąc – zrozumiałam – że
nie mam nikogo, komu mogłabym o tym powiedzieć. Jestem otoczona
hałasem. W pracy, na ulicy, w hotelowym pokoju. Hałas nigdy nie
znika – a ja mimo to czuję się taka samotna. Jestem sama.
Umiłowany mąż nie żyje. Najlepsza przyjaciółka zerwała ze mną
kontakt, gdy odeszłam od jej brata. A Harry? Harry nie mógł
stracić narzeczonej i ukochanego syna. Nie mogli zrozumieć, że się
zakochałam. A śmierć Michela wyrwała mi serce. Zamiast niego mam
tam pustkę. Czuję się taka samotna. Potrzebuję przyjaciela, a
tylko ciebie tu znam. Zostaniesz moim przyjacielem, Draco?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "candara" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "candara" , sans-serif;">* * *</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "candara" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: x-small;">Drabble zainspirowane sceną z serialu "Rosewood".</span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;">PS. zapraszam bardzo serdecznie do nowopowstałego<a href="https://stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com/" target="_blank"> Stowarzyszenia Blogów z Harry'ego Pottera</a>! </span></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-27494929209802666312016-04-10T21:01:00.000+02:002016-04-29T10:09:52.237+02:00Uważaj czego pragniesz - rozdział VI<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Zapraszam Was w ten wyjątkowy dla mnie dzień na VI rozdział "Uważaj czego pragniesz".</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Wyjątkowy dla mnie, z powodu urodzin które dziś właśnie mam.</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Pozdrawiam ciepło!</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Beta: <a href="https://www.wattpad.com/story/61624410-twoich-oczu-ch%C5%82%C3%B3d" target="_blank">mariakoy</a></span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Blondyn siedział na powalonym pniu drzewa. Jego wzrok utkwiony był w płomieniach ogniska, zaś jego myśli krążyły wokół trzech kwestii – zemsty na kuzynie, ocaleniu Montague oraz związku z Hermioną. Dopiero teraz zaczynał rozumieć, że małżeństwo to także odpowiedzialność za drugą osobę. Że ma się o nią troszczyć, opiekować. Nie chciał, żeby poczuła się przez niego wykorzystana. Nie chciał także, żeby myślała, że ożenił się z nią tylko po to, aby pozbyć się irytujących wielbicielek. A miała przecież prawo tak uważać. Nie zbliżył się przecież do niej w ogóle. Choć spali w jednym łóżku, to jeszcze nigdy nie dotknął jej w sposób w jaki powinien jako mąż. Podniósł wzrok i spojrzał się na Wiktora. Jego myśli nakierowały się na dawny związek Bułgara z Hermioną. Na ile blisko ze sobą byli? Czy ze sobą spali? Jego dłonie samoistnie zacisnęły się w pięści, na samą o tym myśl. Pokręcił głową, aby pozbyć się tych natrętnych myśli. <br />
<br />
- Skoro Ty nie chcesz iść spać, to ja się z przyjemnością zdrzemnę – nie czekając na odpowiedź swojego towarzysza, poszedł do namiotu.<br />
<br />
Położył się na posłaniu. Długo przekładał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Dopiero po dłuższej chwili udało mu się odpłynąć w objęcia Morfeusza, jednak był to sen niespokojny. O dziwo tylko przy żonie zasypiał od razu i przesypiał całą noc...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Krum został sam przy ognisku. Od dzieciństwa cierpiał na bezsenność - przesypiał dwie, trzy godziny na dobę. Więcej nie mógł, po prostu nie potrafił. Całej nocy nie przespał nawet przy Hermionie, co kobieta dość szybko odkryła. Martwiła się jego przypadłością, nie mogąc niestety w żaden sposób mu pomóc. Uśmiechnął się blado na myśl o dawnej Gryfonce. Od samego początku miał świadomość, że ich związek nie będzie trwał długo. Gdy znów pojawił się w jej życiu, próbując odbudować to, co zostało zerwane, ona była już bez pamięci zakochana w Malfoyu. Nic nie było w stanie tego zmienić, nawet to, że Draco złamał jej serce, odchodząc bez słowa. Wiktor proponował jej nawet przeprowadzkę – bardzo chciał, by kobieta zamieszkała z nim w Bułgarii. Ale ona nie była w stanie opuścić Londynu. Żyła nadzieję, że któregoś dnia powróci tam blondyn – że odnajdzie odpowiedź na pytania, które trawiły jej duszę. Jej modlitwy zostały wysłuchane i mężczyzna wrócił. Jednak w dniu, w którym przekroczył granicę Wielkiej Brytanii, on i Hermiona nie byli już parą. Ich związek już od dawna należał do przeszłości – pozostali jednak przyjaciółmi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kingsley Shacklebolt wpatrywał się w usiane gwiazdami niebo nad Londynem. Kolejną noc spędzał w swoim biurze w Ministerstwie. W ten sposób miał chociaż poczucie, że czuwa nad bezpieczeństwem mu podległych. Wyglądał okropnie – szara cena i worki pod oczami świadczyły o zmęczeniu i męczącej go bezsenności. Minęło kilka lat, odkąd ostatnio denerwował się tak zamieszkami w czarodziejskim świecie. Obecnie jednak piastował stanowisko Ministra Magii, czuł więc jeszcze większą odpowiedzialność. Wciąż wierzył, że jakimś cudem uda się uniknąć wojny i że zapewni czarodziejom, a także mugolom leniwie płynące dni ze spokojnym snem. Z rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi. <br />
<br />
- Proszę – powiedział zdziwiony odwiedzinami o tak późnej porze. Gdy jednak przez drzwi weszło dwóch mężczyzn – na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.<br />
<br />
- Dobrze, że już jesteście. Wejdźcie – zaprosił ich do środka. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<br />
Kobieta siedziała na parapecie okna i wpatrywała się we wschodzące po niebie słońce. Nie spała od kilku godzin – śnił jej się koszmar. Ten sam, który nawiedzał ją od kilku dni – odkąd blondyn wyjechał. Odkąd wyruszył na misję, nie mogła znaleźć sobie miejsca. Jej myśli były zaprzątnięte przeczuciem, że stanie się coś złego. Martwiło ją, że odczuwa ten dziwny niepokój. Nie mogła pozbyć się go ze swojego serca, duszy. Poczuła chłodny powiew i otuliła się ramionami. Nagle czyjaś dłoń dotknęła jej ramienia. Odruchowo zacisnęła mocniej palce na różdżce. Gdy była sama, zawsze miała ją blisko siebie. Nauczyła ją tego wojna z Voldemortem – być zawsze gotową odeprzeć atak. W myślach zaklęła tylko cicho – pozwoliła za bardzo odpłynąć w myślach i nie słyszała, jak ktoś wszedł do pomieszczenia. Odwrócił się w stronę przybysza. Jej czekoladowe oczy otworzyły się szeroko ze zdziwienia, a różdżka wyleciała z dłoni.<br />
<br />
- Draco? <br />
<br />
Zerwała się ze swojego miejsca i przywarła do niego. Jej usta odnalazły jego i złożyły na nich krótki pocałunek. Pocałunek, w którym kryła się jej miłość i obawa o jego życie. Nie liczyło się dla niej, czy ją za chwile odepchnie czy nie – najważniejsze, że wrócił. Że jest. Poczuła jak jego silne ramiona ją obejmują. Zanurzył twarz w jej włosach – ich zapach kojarzył się mu ze spokojem i bezpieczeństwem, które zapewniało mu życie z nią.<br />
<br />
- Wróciłem zgodnie z obietnicą – wyszeptał wprost do jej ucha. <br />
<br />
Ciepły oddech spowodował dreszcz na jej ciele. Kobieta odsunęła się od niego – pokój wyłonił się z mroku nocy i oślepiał ich teraz słoneczny blask. Z jej ust wyrwał się cichy krzyk, gdy zobaczyła pokaleczone ciało męża. Przysunęła krzesełko i kazał mu na nim usiąść, po czym zabrała się za przemywania ran. Nagle poczuła uścisk jego dłoni na swojej ręce.<br />
<br />
- Nie musisz tego robić, to przecież nic takiego – powiedział cicho, ale zdecydowanie.<br />
<br />
- Muszę. To mój obowiązek.<br />
<br />
- No tak, jesteś przecież najlepszym magomedykiem.<br />
<br />
- Przede wszystkim jestem twoją żoną. I to jest dla mnie najważniejsze.<br />
<br />
Zapadła cisza. Kasztanowłosa skupiła się na opatrywaniu ran męża. On zaś właśnie rozmyślał o niej i ich małżeństwie. Z myśli wyrwał go jej cichy głos.<br />
<br />
- Jak to się stało?<br />
<br />
- To była zasadzka. Zaskoczyli nas.<br />
<br />
- Nas? – spytała zdziwiona.<br />
<br />
- Mnie i Wiktora. Razem przybyliśmy do Londynu. Musiał pilnie rozmawiać z Ministrem.<br />
<br />
Hermiona o nic więcej nie pytała. Po paru minutach skończyła opatrywać mu rany.<br />
<br />
- Gotowe – na jej twarzy pojawił się mały uśmiech.<br />
<br />
- Dziękuję – Malfoy wstał i poszedł do łazienki.<br />
<br />
Kobieta zaś oparła głowę na krzesełku i nie minęła chwila, a zasnęła. Gdy Draco wrócił, zastał ją śpiącą w takiej pozycji. Obraz ten spowodował uśmiech na jego twarzy. Podszedł do niej, wziął na ręce i przeniósł na łóżko. Przykrył ją kocem i miał już odejść, gdy poczuł jak jej dłoń delikatnie łapie go za rękę.<br />
<br />
- Proszę zostań ze mną – powiedziała sennie.<br />
<br />
Mimo, że zaskoczyły go jej słowa, postanowił spełnić jej prośbę. Położył się obok i już po chwili oboje znajdowali się w objęciach Morfeusza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Dwóch mężczyzn nawet nie zauważyło, że nastał nowy dzień – byli tak pogrążeni w rozmowie. Przeglądali mapy i omawiali taktykę na najbliższe dni. Z dyskusji wyrwało ich pukanie do drzwi.<br />
<br />
- Proszę - Kingsley odezwał się zdecydowanym głosem. <br />
<br />
- Przyszła Isobell Cuevas – panna Sune weszła do pomieszczenia. - Ma zaczekać, czy podać jej inny termin spotkania?<br />
<br />
- Ja i tak już wychodziłem – Wiktor wstał. – Dokończymy tę rozmowę później – spojrzał w stronę Ministra. Shacklebolt kiwnął twierdząco głową.<br />
<br />
- Zaproś ją – przekazał swojej asystence. <br />
<br />
Bułgar wychodząc z pomieszczenia minął się z drobną blondynką. Ich spojrzenia na chwilę się spotkały – jednak ta szybko odwróciła od niego wzrok. Mimo to on i tak dojrzał to, co chciała ukryć – samotność. Taką samą jaką czuł. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kobieta kolejny raz wędrowała cmentarnymi alejkami. Gdy dotarła na miejsce, uklęknęła przy grobie i przesunęła dłonią po marmurowej płycie. Jej chłód spowodował u niej dreszcze. Położyła mały bukiet niezapominajek na środku nagrobka. Wpatrywała się w nie z uwagą, pozwalając by jej myśli swobodnie płynęły. Tyle lat nie była w Anglii, mimo że jej życie było nierozerwalnie połączone z tym krajem. Dzięki Léonowi zrozumiała, że tak naprawdę uciekała przed samą sobą. Przed konsekwencjami decyzji, które podjęła i kwestii, o której zdecydowali jej rodzice. To właśnie państwo Parkinson wysłali ją na VII rok nauki do Akademii Magii Beauxbatons. Uznali, że to będzie dla niej najlepsze rozwiązanie – we Francji nikt by nie powiązał jej nazwiska z Voldemortem, a co za tym idzie mogła znaleźć bogatego męża, pochodzącego oczywiście z rodu czystej krwi. Zanim skończyła szkołę – jej ojciec znalazł jej kandydata na męża, wymuszając złożenie przez nią wieczystej przysięgi, że go poślubi. Tak właśnie poznała Léona – Caisse d'Acquin, który był idealnym kandydatem. Pochodził z książęcego rodu, a jego przodkowie zasiadali na europejskich tronach. Po złożeniu przysięgi urwała kontakt z rodziną. Nie mogła zrozumieć, czemu została zmuszona do związku bez miłości, a wcześniej do pozostawienia przyjaciół i przeniesienia się do obcego kraju. Nie potrafiła odnaleźć odpowiedzi na dręczące jej pytania – zwłaszcza czemu jej matka zawsze stała po stronie ojca i zgadzała się z nim. Dopiero, gdy poznała swojego narzeczonego zrozumiała, czemu został jej wybrany. Był przede wszystkim inteligentny i emanowała od niego siła – potrafił także ją rozśmieszyć. Niestety, gdy zrozumiała błąd w swoim rozumowaniu i chciała naprawić relacje z mamą, okazało się, że ta zmarła. Pansy odcięła się wtedy całkowicie od wiadomości z Anglii. Zbudowała wokół siebie mur, który skruszył dopiero jej przyszły mąż. I to on przekonał ją, by wróciła do rodzinnego domu zanim się pobiorą.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kobieta spacerowała po parku. Po jej postawie widać było lekkie zdenerwowanie – wywołało je spojrzenie tajemniczego mężczyzny w Ministerstwie. Obudziło w niej uczucia, które tłumiła przez długi czas. W ciągu ostatnich dwóch lat zwiedziła wiele krajów, ale nigdzie nie mogła znaleźć swojego miejsca. Zapomniała o samotności i zagubieniu, ale spojrzenie czarnych oczu nieznajomego przypomniało jej o tym. Może dlatego, że jego wzrok mówił to samo, co jej? Westchnęła cicho i wystawiła twarz do słońca. Ciepłe promienie delikatnie muskały jej skórę. Nagle usłyszała dziwny dźwięk i zobaczyła małe papierowe ptaki lecące w jej stronę. Złapała jednego i uśmiechnęła się szeroko, widząc postać młodej kobiety.<br />
<br />
- Pansy? Co ty tu robisz? - zawołała ze śmiechem.<br />
<br />
- Wróciłam, załatwić ostatnie formalności przed ślubem – przyjaciółki mogły wreszcie przytulić się na powitanie. - Ale co ty robisz w Londynie? Nie powinnaś przypadkiem podbijać swoją charyzmą Azji? <br />
<br />
- Azjatycka przygoda się już niestety skończyła, czego bardzo żałuję. Ojciec uznał jednak, że potrzebuje mnie w Catalunyi. Do Londynu przysłał mnie po ważne dokumenty – westchnęła zrezygnowana – a wolałabym siedzieć teraz w Tajlandii na plaży i popijać kolorowe drinki. Są najlepsze na całym świecie! <br />
<br />
- Delfinku, ty się chyba nigdy nie zmienisz! - Pansy wybuchnęła śmiechem.<br />
<br />
- Możesz do mnie mówić Is, Bella, tylko nie 'Delfinku'! Tyle razy cię o to prosiłam! - w oczach blondynki pojawiły się iskierki złości. <br />
<br />
Isobell Delphine Cuevas-Brown nienawidziła swojego drugiego imienia i przydomku, który wymyśliła dla niej przyjaciółka. Jej matka wywodziła się z rodu Brown, w którym tradycją było nadawanie córkom imion pochodzenia kwiatowego. Dziękowała Merlinowi i Morganie Le Fay za to, że jej rodzice nadali jej to imię jako drugie, a nie pierwsze jak jej dalekiej kuzynce – Lavender. Tak, była zdecydowanie w lepszym położeniu. <br />
<br />
- Nie złość się już - Parkinson uśmiechnęła się lekko. - Lepiej chodźmy na kawę, Delfiknku - obie kobiety wybuchnęły śmiechem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Kobieta z czułością przyglądała się śpiącemu mężowi. Jej oczy lśniły ze szczęścia, że wrócił cały i zdrowy. Że jej prośby zostały wysłuchane. Opuszkami palców dotknęła łagodnie jego policzka, czując przyjemne ciepło po kontakcie z jego skórą. W tym momencie Draco otworzył oczy i spojrzał na nią zaskoczony. Z lekkim przerażeniem odsunęła dłoń. <br />
<br />
- Dzień dobry – odezwała się cicho. – Dobrze Ci się spało?<br />
<br />
- Tak. Ale teraz jestem strasznie głodny. Zjadłbym coś dobrego – uniósł się lekko i oparł na ramieniu, drugą zaś ręką przejechał po rozczochranych włosach.<br />
<br />
- Dasz mi chwilę? Przyniosę coś do jedzenia.<br />
<br />
- Do łóżka?<br />
<br />
- Tak. Czasem miło jest zjeść śniadanie właśnie w takim miejscu – nie czekając na odpowiedź wyszła z sypialni.<br />
<br />
Po kilku minutach kobieta wróciła z tacą z jedzeniem, którą postawiła na łóżku. Sama zaś usiadła obok.<br />
<br />
- Smacznego – uśmiechnęła się wesoło.<br />
<br />
- Dziękuję – sięgnął po pieczywo. – A ty nie jesz?<br />
<br />
- Za chwilę, na samym powietrzu nie da się żyć – zaśmiała się, patrząc na niego. – Dostaliśmy zaproszenie na jutrzejszy wieczór na kolację do Lavender i Rona.<br />
<br />
- Przyjęłaś je?<br />
<br />
- Czekałam na Twoje zdanie.<br />
<br />
- Ale czy Ty byś chciała iść? – spojrzał na nią z uwagą.<br />
<br />
Wzrokiem przeszywał ją na wylot.<br />
<br />
- Tak, ale jeśli nie chcesz, to nie pójdziemy.<br />
<br />
- Skoro chcesz, to ja się zgadzam.<br />
<br />
Na twarzach obojga pojawiły się uśmiechy. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Hermiona kończyła się malować. Zadowolona z efektu, który osiągnęła - uśmiechnęła się do siebie. Sięgnęła po wiszący na fotelu sweter i dołączyła do czekającego na nią męża. Z jej ust nie znikał wyraz radości, który odwzajemnił Malfoy. W jego oczach można było dostrzec podziw – dla niego zawsze była najpiękniejsza ze wszystkich. Już w Hogwarcie jej to mówił, mimo że wtedy nie chciała mu wierzyć. Dziś widział, że wreszcie w to uwierzyła. Nie rozumiał tylko, ile w tej przemianie zależało od niego. To dla niego chciała być tym najrzadszym, najpiękniejszym kwiatem w całym ogrodzie. Tylko razem stanowili siłę nie do pokonania – ona o tym wiedziała, on miał dopiero się o tym dowiedzieć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Przyjęcie w domu państwa Weasleyów pełne było wybuchów śmiechu – zwłaszcza za sprawą Georga i Rona, który na ten dzień przygotowali premierę kilku magicznych gadżetów z ich sklepu. Wśród atmosfery radości i zabawy przyjaciele wypytywali Pansy o zbliżający się ślub, a Isobell o pobyt w Azji. Panna Cuevas-Brown żałowała, iż nie uczestniczyła w ślubie kuzynki, ale w Bangkoku przedłużyły się mediacje nad umową, w której reprezentowała interesy ojca. Blondynka od razu skupiła uwagę wszystkich osób, opowiadając z humorem historie jakie spotkały ją na obcym kontynencie. Tylko Hermiona wydawała się nieobecna – z uwagą wpatrywała się w pannę Parkinson. Nikomu się do tego przyznała, nawet Ginny, jako swojej najlepszej przyjaciółce – ale w głębi duszy czasem bywała jeszcze o nią zazdrosna. O jej relacje z Draco – ich związek z przeszłości, który zakończył się przyjaźnią na całe życie. Nie tylko ona była wyjątkowo milcząca tego wieczoru. Mężczyzna siedzący niedaleko niej także pogrążony był we własnych myślach, które zaprzątała ta urocza blondynka, z pasją opowiadająca w tym momencie o Królestwie Tygrysów. Jej postać go zaintrygowała. Pamiętał wyraz jej oczu w gabinecie Shacklebolta. Nic o niej nie wiedział – oprócz tego jak się nazywała. A to przecież za mało, by móc obdarzyć kogoś uczuciem, prawda? Przecież on – Wiktor Krum – nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-33407914382819151862016-04-09T21:00:00.000+02:002016-04-28T09:35:16.162+02:00Liebster Blog Award<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYuyq47Q9lsgCM7_oNrDll_Nqxr9npaJ4YbMV6ZZD6RRm5WvKLkZYJ7J4d8wkBAnvB4kogK5OYETsLebrLcYi2-Da40rmarpDztEk1wACzwovZRsqW0ZmB312-Z3moYqOu-3kGoLnhPuo/s1600/liesbster-2.png"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYuyq47Q9lsgCM7_oNrDll_Nqxr9npaJ4YbMV6ZZD6RRm5WvKLkZYJ7J4d8wkBAnvB4kogK5OYETsLebrLcYi2-Da40rmarpDztEk1wACzwovZRsqW0ZmB312-Z3moYqOu-3kGoLnhPuo/s320/liesbster-2.png" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kilka osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.<br />
<br />
<br />
<br />
Nominację dostałam już jakiś czas temu od dwóch wspaniałych osób - <a href="http://draco-hermiona-kontynuacja.blogspot.com/" target="_blank">Deszczowej </a>i<a href="http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/" target="_blank"> Arcanum Felis</a>. <br />
I odpowiadam teraz na Wasze pytania.<br />
<br />
<br />
<b> Pytania od Arcanum Felis </b><br />
<br />
1. Czy masz jakieś oryginalne hobby? Jeśli tak to jakie?<br />
<div>
<br />
Moje hobby od najmłodszych lat to czytanie, a wręcz pochłanianiem książek w jak najkrótszym czasie np. Trylogię Millenium Stiega Larrsenna przeczytałam w dwa dni. Poza tym uwielbiam piec muffiny. Największe osiągniecie? Upieczenie ponad 100 sztuk na jeden raz.<br />
<br />
2. Twoja ulubiona potrawa to? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ulubiona potrawa? Ostatnimi czasy to pizza włoska – cienkie ciasto, rukola, szynka parmeńska. Oprócz niej uwielbiam muffiny w każdej postaci – i słodkie i słone.<br />
<br />
3. Draco Malfoy vs Ron Weasley? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Draco Malfoy zdecydowanie! Rona nigdy nie polubiłam – drażnił mnie swoim zachowaniem, zwłaszcza w stosunku do Hermiony. Dlatego nigdy nie mogłam zrozumieć jakim cudem oni zostali parą!<br />
<br />
4. Z którym aktorem/aktorką z Harry’ego Pottera chciałabyś się spotkać? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Emma Watson. Lubię ją nie tylko ze względu na filmy Harry'ego Pottera. :) (przyznam szczerze, że mam słabość do bajek Disney'a a Emma właśnie wciela się w rolę Belli w ekranizacji „Pięknej i Bestii”, która jest moja ukochaną produkcją Disney'a)<br />
<br />
5. Jaki smak najlepiej współgra z Twoim charakterem? <br />
<br />
Czekolada z chili. I słodka i ostra. W zależności od chwili.<br />
<br />
6. Miejsce na ziemi, które Cię oczarowało? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Barcelona. Kocham to miasto.<br />
<br />
7. Jaką książkę możesz polecić na zimowy wieczór? </div>
<div>
<br />
Wszystko zależy od rodzaju jaki się lubi. Nie umiałabym wybrać jednej. :) jeśli kryminał, to Sherlock Holmes lub Agatha Christie lub M. C. Beaton. Jeśli polski autor to Dorota Terakowska lub Janusz Leon Wiśniewski. Jeśli coś z serii to Harry Potter lub Igrzyska Śmierci. A może coś podnoszącego na duchu, jak „Love, Rosie” (poprzedni tytuł „Na końcu tęczy”). Mogłabym tak w nieskończoność. ^^<br />
<br />
8. Co być zobaczyła w zwierciadle Ain Eingarp? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Moją córkę jako osobę spełnioną i szczęśliwą.<br />
<br />
9. Od ilu lat jesteś Potterhead? <br />
<br />
W tym roku będzie to już 16 lat. A dokładnie od magicznej daty 10/04/2000 r., czyli premiery pierwszego tomu w przekładzie polskim. To data moich 11 urodzin i jako prezent dostałam właśnie tę książkę. Lepszego prezentu otrzymać nie mogłam. :)<br />
<br /></div>
<div>
10. Jakie jest Twoje ulubione zaklęcie z Harry’ego Pottera? <br />
<br />
Ulubionym jest Expecto Patronum – bo by wyczarować patronusa, trzeba odwołać się do swoich najmilszych wspomnień. Z resztą to zaklęcie tworzy ochronę osób, które się kocha przed dementorem a także służy do szybkiego przekazywania informacji.<br />
Jednak w życiu najbardziej praktycznym zaklęciem było by przwołujące Accio. Kto z nas nie chciałaby przestać tracić czasu na poszukiwanie zaginionych rzeczy np. w damskiej torebce? ^^ </div>
<div>
<br /></div>
<div>
11. Ulubiony dzień tygodnia? </div>
<div>
<br />
I tu chyba zdziwię wszystkich – ja naprawdę lubię poniedziałki! :) <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Pytania od Deszczowej</b></div>
<div>
<br />
1. Co sprawia, że piszesz?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po prostu wena. Zarys historii pojawia się w mojej głowie, a za nim odpowiednie słowa. Bez tego nie jestem w stanie pisać. </div>
<div>
<br />
2. Czy Twoi bliscy wiedzą o Twojej twórczości? Jak na nią reagują?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie. Przez moją rodzinę uznane byłoby to za niepotrzebną stratę czasu. </div>
<div>
<br />
3. Czy masz już zaplanowaną całą historię? A może pomysły przychodzą na bieżąco?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mam zaplanowaną po części – wiem co w najbliższych rozdziałach się pojawi. Ale jak zakończy się ta historia? Nie mam zielonego pojęcia – wszystko zależy od moich bohaterów, oni przeważnie żyją własnym życiem. Mam jednak nadzieję, że będzie to happy end. :) </div>
<div>
<br />
4. Której postaci z serii Harry'ego Pottera najbardziej nie lubisz? Dlaczego?</div>
<div>
<br />
Rona Wesley'a. Denerwował mnie od samego początku. Jest dziecinny i nie potrafi docenić tego, co ma. Ciągle porównuje się do innych i chce by przyjaciele wychwalali go pod niebiosa. </div>
<div>
<br />
5. Gdyby JKR pozwoliła Ci zmienić jedną rzecz w swojej książce, co by to było?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Hermiona byłaby z Draco! </div>
<div>
<br />
6. Dlaczego akurat Dramione?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Bo lubię Romea i Julię, a to ich taka wersja w magicznym świecie. On arystokrata, któremu od małego wpajano zasadę czystości krwi. I ona – mugolaczka – a przy tym najbardziej wyjątkowa czarownica. To idealny przykład tego, że nienawiść i miłość dzieli jeden krok, a przekroczyć ją to jak przywrócić sercu życie. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
7. Wolisz dłuższe opowiadania z dużą ilością wątków czy wręcz przeciwnie - krótsze, bardziej zwięzłe historie?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jeśli historia jest dobrze napisana, to może mieć i ponad 500 stron. Czasem jednak dobrze jest też przeczytać coś krótkiego. :) </div>
<div>
<br /></div>
<div>
8. W co naprawdę wierzysz?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
W Boga i Anioła Stróża. </div>
<div>
<br />
9. Wygrywasz na loterii sześć złotych. Co robisz?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Idę na czekoladowe lody.</div>
<div>
<br />
10. Gdybyś mogła przez miesiąc żyć życiem kogoś innego - kto by to był?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sherlock Holmes – a raczej jego damska wersja. Musiałabym taką stworzyć. ;) </div>
<div>
<br />
11. A gdybyś miała już do końca życia być kimś innym, kogo byś wybrała?<br />
<br />
Angelina Jolie. Podziwiam za talent aktorski i za to, jaką jest kobietą. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Moje pytania. </b><br />
<br />
1. Komedia czy dramat? Co jest bliższe Twemu sercu? <br />
<br />
2. Kiedy i w jaki sposób pojawiło się Dramione w Twoim życiu? <br />
<br />
3. Ulubiony bohater ze świata wykreowanego przez J. K. Rowling? <br />
<br />
4. Film czy książka? <br />
<br />
5. Która część Harry'ego Pottera jest Ci najbliższa? <br />
<br />
6. Słodki, słony, a może kwaśny? Który smak jest Twoim ulubionym? <br />
<br />
7. Ulica Pokątna, Dolina Godryka, Hogwart, a może Hogsmade – i gdzie i dlaczego chciałabyś zamieszkać? <br />
<br />
8. Który sklep ze świata czarodziejów chciałabyś odwiedzić? <br />
<br />
9. Najbardziej irytujący parring z jakim się spotkałaś? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
10. Ulubiona książka poza Harrym Potterem?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
11, Ulubiony cytat?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Nominuję: <a href="http://phenylethylaminee.blogspot.com/" target="_blank">Iralandkę</a>, <a href="http://crazy-in-love-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Potterhead Olę</a> oraz <a href="http://wojenne-dramione.blogspot.com/" target="_blank">Arabellę</a>.<br />
<div>
Będzie mi miło, jeśli zechcecie znaleźć chwilę, by odpowiedzieć na moje pytanie.</div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-23290972535123976572016-03-23T21:45:00.000+01:002016-03-24T21:46:06.336+01:00Uważaj czego pragniesz - rozdział V<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Podziękowania należą się dwóm osobom:</span><br />
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">mojej wspaniałej Becie, z której zdaniem bardzo się liczę - <a href="https://www.wattpad.com/user/mariakoy" target="_blank">mariakoy</a></span></div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">oraz MD - za każde kopnięcie, by pojawił się ten rozdział.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Dziękuję również za każdy komentarz - to ogromnie motywuje!</span></div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">PS. w tekście pojawiają się trzy wulgaryzmy.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">
<br /><br />Aurorzy stali w gabinecie Ministra Magii i czekali, aż ten się odezwie. Harry Potter, Ronald Weasley, Dracon Malfoy, Robert Savage, Gawain Robards oraz Alexander Gore patrzyli na siebie ze zdziwieniem, nie rozumiejąc co było aż tak ważne, że zostali tu zwołani. Atmosfera robiła się coraz gęstsza. Wreszcie panująca ciszę przerwał Shacklebolt. <br /><br />- Zagraża nam poważne niebezpieczeństwo. Chodzi o Grahama Montague z byłymi poplecznikami Voldemorta. Jak widać przeżył on Twój atak, Malfoy. - mężczyzna zwrócił na niego uwagę. W jego zmęczonych oczach dostrzec można było strach i niepewność, zaś na twarzy blondyna panował wyraz zdziwienia.<br /><br />- Nie mógł przeżyć tak silnego ataku. Wymierzyłem w niego najsilniejsze klątwy!<br /><br />- Oprócz Avada Kedavra. I może dlatego przeżył. Prawdopodobnie pomógł mu Pucey i teraz obaj dołączyli do dawnych kompanów. Planują atak na Ministerstwo. Z tego powodu was tu zebrałem. Potrzebujemy sojuszników, sami jesteśmy za słabi, a nasz upadek będzie końcem magicznego porządku także dla innych. Każdy z was ma za zadanie dostarczyć wiadomość do wskazanej osoby i poczekać na jej odpowiedź. Dokumenty przekaże wam panna Sune. Wszystko jasne? - spytał, mierząc wszystkich wzrokiem. Aurorzy skinęli twierdząco. - Jeśli nie macie żadnych pytań, to proszę was o jak najszybsze wykonanie zadania – mężczyźni skierowali się w stronę wyjścia. <br /><br />- Draco, zostań jeszcze chwilę. - Minister Magii zatrzymał blondyna. <br /><br />- Tak?<br /><br />- Doskonale zdaję sobie sprawę, że dzisiejsza wiadomość jest dla ciebie szczególnie trudna. Żyjesz chęcią dokonania zemsty na kuzynie. Nienawidzisz także Montague. Ale nie możesz działać teraz pod wpływem emocji – każdy Twój ruch musi być przemyślany i ostrożny. Musisz wreszcie zrozumieć, że czasem to właśnie od jednostek zależą losy ogółu. I pamiętaj, że nie jesteś już sam. Odpowiadasz także za swoją żonę.<br /><br />- Pan także martwi się, czy nie skrzywdzę Hermiony? - spytał ze złością. - Pan wybaczy, ale to sprawa pomiędzy nią a mną, a nie całym Ministerstwem. <br /><br />- Owszem, to sprawa pomiędzy waszą dwójką. Nie chciałem cię urazić moimi słowami, a ostrzec. Nie jesteś już sam, więc możesz ponownie stać się celem ataku twojego kuzyna – a raczej to twoja żona może się nim stać. Musisz szczególnie uważać, rozumiesz?<br /><br />- Tak – kiwnął głową. <br /><br />- Ruszaj więc i przynieś dobre wieści. Wszystkim nam są one potrzebne.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Blondyn rzucił na łóżko plecak i pośpiesznie pakował do niego najpotrzebniejsze rzeczy. Był zły. Nie tylko dlatego, że okazało się iż Montague żyje. I że w jego życiu ponownie pojawił się kuzyn. Był zły bo wiedział, że w głębi duszy ich przyjaciele mieli za złe to, co zrobił w przeszłości. Że zniknął z życia Hermiony i ta przez niego cierpiała. Czasem czuł, że źle zrobił wracając i dając jej nadzieję. Ale tylko przy niej zapominał o zemście. <br /><br />Wreszcie był zły na to, że ze wszystkich sojuszników mu musiała trafić Bułgaria i spotkanie z Wiktorem Krumem. Bułgar, którego stryjem był tamtejszy Minister. Krum był jego asystentem i planowanym następcą. Odkąd zobaczył żonę w jego ramionach, nie umiał wyrzucić tego obrazu z pamięci. A fakt, że stanowili kiedyś parę, dodatkowo go denerwował.<br /><br />Usłyszał skrzypnięcie, otwierających się drzwi. Bose stopy stawiające kroki na podłodze słychać było wyraźnie. Malfoy poczuł jak delikatne ramiona kobiety obejmują go. Jej dłonie zaplotły się na jego brzuchu. Twarz zaś wtuliła w materiał bluzki na jego plecach. Przez chwilę trwali tak w ciszy.<br /><br />- Uważaj na siebie – wyszeptała- i proszę wróć jak najszybciej.<br /><br />Podniósł jej dłoń i delikatnie ucałował jej wnętrze.<br /><br />- Wrócę jak najszybciej. Nie musisz się o mnie martwić.<br /><br />Po czym odsunął się i sięgając po plecak teleportował się w jedynie sobie znane miejsce, pozostawiając ją samą. <br /><br />Hermiona popatrzyła na puste pomieszczenie ze smutkiem. Intuicja podpowiadała jej, że wszystko się teraz zmieni. <br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Blondyn z niecierpliwością przechadzał się po gabinecie Kruma i czekał na jego odpowiedź. Uważnie mu się przyglądał szukając powodu, dla którego Hermiona zwróciła na niego uwagę. Czuł się zazdrosny i było to dla niego irracjonalne. <br /><br />- Jeszcze dziś spotkam się z Ministrem i dam ci odpowiedź. Macie moje pełne poparcie, ale muszę to jeszcze ustalić ze stryjem, nie chcę wypowiadać się w jego imieniu – głos mężczyzny wyrwał go z zadumy. - Wyślę Ci sowę z godziną spotkania.<br /><br />- Będę jej oczekiwać – rzekł Malfoy i nie czekając na odpowiedź wyszedł z pomieszczenia.<br /><br />Szedł szybkim krokiem przez korytarz. Musiał jak najszybciej opuścić budynek – męczyły go duszności. Czuł jakby w jednej chwili wróciło wszystko. Jakby cofnął się w czasie do tamtego zimowego wieczoru,kiedy stracił wszystko. Wtedy zrozumiał, że życie składa się chwil, które je odmieniają. Z momentów, które potrafią przenieść w jednej sekundzie z nieba do piekła. On wtedy trafił do tej otchłani – pogrążyła go i wciągnęła. Co by się z nim stało, gdyby w pewnym momencie nie postanowił zawrócić z obranej ścieżki? Gdyby nie wrócił do tej, która kochała go całym sercem?<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Draco stawił się na umówioną godzinę. Zaskoczył go strój bułgara – nie miał on na sobie garnituru jak dzień wcześniej, wyglądał raczej jakby szykował się do podróży.<br /><br />- Mój stryj podzielił moje zdanie. Oficjalnie popieramy Kingsley'a Shacklebolt'a i macie nasze wsparcie na wypadek wybuchu wojny – Krum podpisał dokumenty i wstał, sięgając po torbę leżącą pod biurkiem. - Możemy ruszać.<br /><br />- My? - blondyn spytał zdziwiony.<br /><br />- Tak, warunkiem porozumienia jest moja obecność w Londynie i informowanie wuja na bieżąco o tym, co się dzieje w Anglii. I uprzedzając twoje pytanie – zdania nie zmienię, więc lepiej ruszajmy.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Mężczyźni przemieszczali się bezszelestnie po lesie. Postanowili unikać teleportacji – w ten sposób byli śmierciożecy łatwo mogliby przejrzeć plany Ministra Magii. Śpieszyli się i biegli najszybciej jak potrafili. I mimo że w podróży byli już od dwóch dni, praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Nagle jeden z nich przystanął i ruchem ręki zatrzymał współtowarzysza. Wiktora zaskoczył jego zachowanie i już miał o to spytać, gdy nagle usłyszał:<br /><br />- Patrz – blondyn wskazywał coś pomiędzy drzewami. Po chwili i brunet dostrzegł to, co na pierwszy rzut oka było niewidoczne. Delikatne, srebrne nitki, tak starannie zamaskowane. Niewidoczne na pierwszy rzut oka. Nie zdążył nic odpowiedzieć, gdyż w ich stronę popłynął strumień ognia. A za nim rzucona została kolejna klątwa, której ledwie uniknął.<br /><br />- Zasadzka – wyszeptał Krum.<br /><br />- Brawo za spostrzegawczość – Draco odpowiedział ironicznie, dostrzegając jakąś postać wśród drzew. Od razu pobiegł w tym kierunku i rozpoczął walkę z napastnikiem.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />- Kurwa! Po cholerę się wtrącałeś? Spieprzyłeś wszystko! – blondyn krzyczał na swojego współtowarzysza.<br /><br />- Miałem mu pozwolić Cię zabić? – tym razem w głosie Kruma można było wychwycić ironię.<br /><br />- Poradziłbym sobie sam!<br /><br />- Pewnie. Tylko na chwilę zabrakło ci oddechu. – mężczyzna docinał mu szyderczo.<br /><br />I miał w tym swoją rację. Podczas walki napastniki zaskoczył Malfoya. Zablokował jego ciało niewerbalnym zaklęciem i zaczął torturować. Rzucił na niego klątwę duszności i Draco udusiłby się, gdyby Wiktor nie wtrącił się w tym momencie. I to wcale nie z sympatii, jaką darzył potomka klanu arystokratów. Wiedział, że Hermiona nigdy nie wybaczyłaby mu tego, że nie pomógł jej mężowi. Dlatego też posłał w stronę przeciwnika jedno z zaklęć poznanych w murach Durmstrang'u. Było to Circumdaenam – klątwa piasku, który otaczał przeciwnika, tworząc kokon wokół jego ciała, jednoczśnie pozbawiając go powietrza. Mężczyzna początkowo strasznie krzyczał, jednak jego krzyk milkł z każdą sekundą. I już po kilku sekundach na ziemi leżało jego uduszone ciało. Stąd właśnie pretensje Draco. Blondyn nie mógł znieść tego, że był w tej sytuacji zależny od swojego towarzysza. Że sam by sobie nie poradził. Że zawdzięczał mu życie, a co za tym idzie łączyła ich od tej chwili magiczna więź. Najbardziej jednak to urażona męska duma krzyczała w jego duszy.<br /><br />- Przez Ciebie nie wiemy nawet kim on był! Ani tego kto go nasłał!<br /><br />- Ładne mi podziękowania ze uratowanie życia.<br /><br />- Nikt Cię o to nie prosił! – mierzyli się wzrokiem, który mógł zabijać.<br /><br />Przez chwilę panowała pomiędzy nimi cisza.<br /><br />- To dziwne… – Draco spojrzał zdziwiony na towarzysza.<br /><br />- Co jest dziwne?<br /><br />- Ten mężczyzna w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. On nie przyszedł by zabić nas, tylko Ciebie.<br /><br />Malfoy patrzył nieobecnym wzrokiem przed siebie. Do takich samych wniosków doszedł przed chwilą. Miał jednak zbyt wielu wróg, z których największym był jego kuzyn. Zastanawiał się kto tym razem czyha na jego życie.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Kobieta wędrowała ulicami Londynu. Zawsze lubiła to miasto, a teraz wreszcie wróciła do kraju po kilku latach nieobecności. Zastanawiała się, jak jej dawni znajomi zareagują na jej powrót. Przed spotkaniem z nimi musiała zrobić jeszcze jedną rzecz. Skierowała swe kroki do kwiaciarni, znajdującej się na jeden z bocznych alejek ulicy Pokątnej. Delikatny zapach kwiatów unosił się w pomieszczeniu. Przechodziła wokół wazonów i zastanawiała się, co wybrać.<br /><br />- Może w czymś pomogę? <br /><br />Piwne oczy spotkały się z czarnymi. <br /><br />- Pansy? To naprawdę Ty? - radośnie spytała Ginny. - Kiedy wróciłaś?<br /><br />- Tak, to ja – odpowiedziała jej uśmiechem. - Wróciłam dopiero wczoraj i tak naprawdę jeszcze nie zdążyłam się rozpakować. Muszę jednak jeszcze zrobić jedną ważną rzecz i potrzebuję odpowiednich kwiatów.<br /><br />- Opowiedz mi zatem coś więcej o okoliczności lub osobie, którą chcesz obdarować kwiatem, a ja pomogę Ci dobrać odpowiednie.<br /><br />Przez chwilę panowała cisza. W końcu kobieta odezwała się cicho.<br /><br />- Jest to kwiat dla osoby, którą straciłam dawno temu, ale z którą się jeszcze nie pożegnałam. Chciałabym to zrobić teraz. Chcę się pożegnać, ale także zapewnić, że nigdy jej nie zapomnę. Że zawsze będzie miała wyjątkowe miejsce w moim sercu.<br /><br />Potter słuchała jej dokładnie, jednocześnie układając mały bukiet.<br /><br />- Chcę jeszcze ją przeprosić za to, co zrobiłam. Wiem jednak, że postąpiłam słusznie, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.<br /><br />Przez chwilę w pomieszczeniu słychać było tylko dźwięk przycinanych kwiatów. <br /><br />- Proszę. Oto Twoje kwiaty – rudowłosa podała kwiaty Pansy. - Barwinek to czułe wspomnienie, które masz związane z tą osoba. Wiciokrzew to symbol oddania, a jaśmin przywiązania. Nagietek to żal, a cyprus oznacza żałobę, którą nosisz w sercu. Fioletowy hiacynt jest prośbą o przebaczenie, a mirt z czerwoną różą zapewnieniem o twojej miłości. A okalają je niezapominajki, czyli obietnica tego, że nigdy o niej nie zapomnisz.*<br /><br />- Dziękuję – wyszeptała wzruszona Parkinson. Kwiaty były idealne. Wyglądały dokładnie tak, jak chciała.<br /><br />Zapłaciła za bukiet i pożegnała się z Ginny, zapewniając ją że wkrótce odwiedzi dom Potter'ów.<br /><br />Wyszła na ulice Londynu, po czym teleportowała się w miejsce, do którego zmierzała. Szybko minęła wysoką, metalową bramą, prowadzącą na cmentarz. W tym miejscu zawsze panowała cisza. Nie dochodził tu śmiech. Stąpała bezszelestnie, przemierzając przez kolejne alejki. Wreszcie dotarła na miejsce. Prosty, marmurowy nagrobek, chowający w środku osobę, która znaczyła dla niej wszystko. Kobieta przyklęknęła i położyła na grobie kwiaty.<br /><br /> - Mamusiu wróciłam… – wyszeptała cicho.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Granger-Malfoy siedziała na parapecie. Było to jej ulubione miejsce do rozmyśleń. Widziała stąd rozgwieżdżone niebo, a ten widok zawsze działał na nią kojąco. Dziś też tak było. W jej czekoladowych oczach czaił się strach, troska o ukochanego. Bała się – od wyruszenia przez niego na misję, miała złe przeczucia. Chciała aby były to tylko urojenie jej przewrażliwionej duszy. Westchnęła cicho. Podkuliła kolana i objęła je ramionami. Chciała, aby Draco był już w domu. Mógłby się zachowywać jak dawniej – obco i obojętnie. Ale żeby był. Po prostu był.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">*znaczenie kwiatów pochodzi z książki "Sekretny język kwiatów" V. Diffenbaugh</span></div>
</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-55857394233556445332016-02-26T22:01:00.000+01:002016-03-24T21:44:42.652+01:00Uważaj czego pragniesz - rozdział IV<br />
<br />
I oto już czwarty rozdział historii Draco i Hermiony.<br />
<br />
<br />
Dedykowany mojej guru od sama wiesz czego - dziękuję za pomoc! <a href="http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/">Arcanum Felis</a><br />
<br />
<br />
Beta: <a href="https://www.wattpad.com/214853157-twoich-oczu-ch%C5%82%C3%B3d-prolog">mariakoy</a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Promienie słońca poprzez firanki delikatnie wpadały do pomieszczenia. Oświetlały śpiącą parę. Kasztanowe kosmyki włosów kobiety rozrzucone były niedbale na poduszce. Jeden z promyków oświetlał twarz, sprawiając że na jej czole pojawiła się mała zmarszczka. Wtuliła się jeszcze bardziej w ukochanego, który obudził się właśnie w tym momencie. Był zdziwiony. Po raz pierwszy od bardzo dawna przespał w spokoju całą noc. Bez koszmarów nawiedzających go od dzieciństwa. Spojrzał na żonę przytuloną do niego. Przypomniał sobie wydarzenia z wczorajszej nocy. Taniec. Powrót do domu. I pocałunek… Tylko gdy ona była w pobliżu nie wiedział jak ma się zachować. Nie chciał nawet sam przed sobą przyznać, że małżeństwo z Hermioną zmieniło jego życie. Że dzięki niej odzyskał nadzieję na lepsze jutro. I że może przestał już być mścicielem…<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Granger-Malfoy wciąż z zamkniętymi oczyma wyciągnęła ręce. Trafiła jednak na pustkę – znów leżała sama w łóżku. Przez chwilę pomyślała, że wydarzenia z poprzedniej nocy były tylko snem. Pięknym, ale mimo wszystko tylko snem. Zawinęła się kołdrą i patrzyła ze smutkiem na pustą połówkę łózka. Marzyła o tym, że któregoś poranka on w nim będzie, że obudzi się przy nim. Westchnęła cicho i udała się do łazienki.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kobieta weszła do kuchni. Przystanęła zaskoczona, widząc w pomieszczeniu blondyna. Mężczyzna stał do niej tyłem. Nagle odwrócił się i zapytał:<br />
<br />
- Witaj Hermiono. Masz może ochotę na kawę?<br />
<br />
Pokiwała twierdząco głową i usiadła przy stole. Draco postawił przed nią kubek z ciepłym płynem. Spojrzała na niego z wdzięcznością i wzięła naczynie do ręki. Zachwyciła się aromatem kawy trzymanej w dłoniach – sam zapach kofeiny pobudzał ją już do działania. Napiła się gorącego płynu, a jej organizm zalała fala rozluźnienia. Od razu poczuła się lepiej. Malfoy usiadł koło niej.<br />
<br />
- Na którą umówiłeś się z Ronem? – ciszę przerwała była gryfonka.<br />
<br />
Spojrzała uważnie na twarz męża – w szczególności na jego oczy. Uwielbiała się w nie wpatrywać.<br />
<br />
- Powiedział, że możemy przyjść jak tylko wstaniemy.<br />
<div>
<br />
- On naprawdę ma zamiar świętować przez cały tydzień?<br />
<br />
- Tak, przecież go znasz. Jak już się na coś uprze, to to zrobi.<br />
<br />
- To prawda… Tylko jedna rzecz mu nie wyszła, nie mógł Ciebie odnaleźć… Mimo złożonej mi obietnicy – dokończyła nieco smutniej.<br />
<br />
Zaległa pomiędzy nimi cisza. Hermiona powróciła do wspomnień. Tak bardzo cierpiała po odejściu Draco.<br />
<br />
Nie było dnia, w którym by przez niego nie płakała. W którym by o nim nie myślała. Nie rozumiała tego, co się stało. Czemu tak nagle zniknął i zostawił ją bez wyjaśnienia? Pozostali członkowie Złotej Trójki bardzo ją wtedy wspierali. Wzięli nawet wolne w pracy i wyruszyli na poszukiwania arystokraty. Misja niestety zakończyła się bezowocnie. Blondyn z uwagą przyglądał się żonie. Widział, że zmienił się jej wyraz twarzy – stała się smutna. Położył delikatnie rękę na jej dłoni, czym oderwał ją od rozmyślań.<br />
<br />
- Nie myśl już o tym. Najważniejsze, że znów jesteśmy razem.<br />
<br />
Kobieta spojrzała na niego i skinęła delikatnie głową. W jego oczach znalazła obietnicę i spokój.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Granger-Malfoy siedziała przed toaletką i malowała się. Jej mąż czekał już na nią w salonie, a ona jak zwykle nie mogła się zdecydować, co ma założyć. W końcu postawiła na sukienkę w granatowym kolorze. Skromna, długości za kolano z szerokimi ramiączkami podkreślała jej urodę. Skończyła się malować i dołączyła do czekającego Draco. Gdy ją zobaczył nie mógł wyjść z podziwu. Nie odezwał się jednak słowem. Uśmiechnął się lekko i podał jej rękę. Według niego Hermiona wyglądała pięknie we wszystkim co założyła. W niczym nie przypominała tej dziewczyny sprzed lat z wieloma kompleksami.<br />
<br />
Blondyn jednak nie wiedział jednej ważnej rzeczy – a mianowicie, że robi to wszystko dla niego. Że chce być piękna tylko dla niego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Państwo Malfoy nie byli pierwszymi gośćmi Weasley'ów. Przed nimi zdążyli przyjść Ginny z Harrym. W przeciągu godziny posiadłość rodu Brown zapełniła się gośćmi. Świętowanie zaślubin Rona i Lavender na nowo się rozpoczęło. Jednak pomimo uśmiechów na twarzach wielu osób, ich serca były skażone bólem, wątpliwościami, smutkiem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Tydzień zabawy, ucztowania, świętowania minął w mgnieniu oka. Teraz trzeba było tylko posprzątać całą posiadłość rodu Brown, co nie było takie łatwe. Rodzinny dom panny młodej wyglądał tak, jakby przeszło przez niego tornado. I faktycznie tak było. Był to huragan o nazwie Weasley'owie. Jeden członek klanu rudowłosych potrafił dobrze zamieszać, ale cała rodzina w jednym miejscu – aż dziwne, że nie skończyło się to jakimś wybuchem. Jednak rodzice blondynki byli szczęśliwi. Ich córka wyszła za mąż z prawdziwej miłości. Tylko oni na początku nie akceptowali tego związku. Chcieli, by Lavender poślubiła jakiegoś arystokratę i żyła szczęśliwa w bogactwie. Uważali, że relacja z najmłodszym synem Artura przyniesie trud i cierpienie ich jedynaczki. Z tego powodu wielokrotnie w ich domy wybuchały kłótnie. Panna Brown w tej sprawie była jednak nieugięta. Przeciwstawiła się woli ojca. Walczyła o możliwość bycia z ukochanym. I wygrała. Po raz pierwszy wyszła z ukrycia. Pokonała swoją nieśmiałość. Udowodniła swoją siłę. Opłaciło się, bo dziś mogła cieszyć się swoim małżeństwem w pełni.<br />
<br />
Pan Brown stał na balkonie i spoglądał na ogród, okalający posiadłość. Niebieskie oczy utkwione były szczególnie w jednym miejsce – różany ogródek szczególnie uwielbiany przez jego córkę. I to właśnie o niej myślał w tej chwili. Dzisiejszego dnia Lavender wyprowadzała się z domu. Doskonale wiedział, że ten dzień musiał w końcu nastąpić. Nie przypuszczał jednak, że nastąpi tak szybko. Przed sobą samym nie umiał ukryć faktu, że jest mu z tym bardzo ciężko. Oddawał w końcu swoją córkę, która teraz domem będzie nazywała zupełnie inne miejsce. A czas spędzny w posiadłości rodzinnej pozostanie tylko kolejnym zamkniętym etapem jej życia. Szczególnie będzie mu brakowało jej śmiechu, rozbrzmiewającego w całym budynku. Od dziś na co dzień będzie mógł się w niego wsłuchiwać Ronald. Westchnął cicho. Przypomniał sobie, jak bardzo ranił w przeszłości swoją córkę. Słowami i czynami, a ona nigdy się na nic nie skarżyła. Wszystko zawsze przyjmowała godnie, z honorem. Tylko jeden raz sprzeciwiła się jego woli – wtedy, gdy kazał zakończyć jej związek z Weasley'em. Na zawsze zapamiętał jej krzyk z tamtego dnia. Łzy, spływające po jej policzkach. I trzask drzwi. To trzaśnięcie jakby otworzyło mu oczy. Wtedy właśnie zrozumiał, że Lavender nie jest już małą dziewczynką. Że stała się silną kobietą, walczącą o to, co dla niej ważne. Nigdy jej tego nie powiedział, ale podziwiał ją wtedy za tę odwagę. Walkę o bycie z ukochanym. Udało się jej osiągnąć cel – przekonała rodzinę, że tylko z Ronem może być szczęśliwa. Westchnął i odwrócił wzrok od ogrodu. Za dużo było w nim wspomnień związanych z jego córką. Dziecka, które utracił na zawsze. Zamiast małej dziewczynki miał już przed sobą dorosłą, pewną siebie kobietę. Kochającą i kochaną.<br />
<br />
Mężczyzna odwrócił się, gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi. Weszła przez nie blondynka.<br />
<br />
- Przeszkadzam? – zapytała cicho.<br />
<br />
- Nie. – ojciec popatrzył na nią z uwagą.<br />
<br />
Jego odpowiedź zadowoliła ją, dlatego wciągnęła Rona do pokoju. Pan Brown widział ogromny uśmiech na twarzy córki. Czuł radość jaka od niej biła. W jej oczach, tak samo niebieskich jak jego, dostrzegał ogrom miłości. Uczucia, jakim obdarzyła męża. Uśmiechnął się – wiedział, że oddaje córkę w dobre ręce. Był szczęśliwy.<br />
<br />
- Przyszliśmy się pożegnać… – kobieta zaczęła cicho.<br />
<br />
Podeszła do ojca i się do niego przytuliła. On objął ją mocno. Trwali tak przez chwilę. Potem mężczyzna pocałował ją w czoło i wziął za rękę, którą podał rudowłosemu.<br />
<br />
- Opiekuj się nią. – powiedział, patrząc na Wesley'a.<br />
<br />
- Przy mnie nic złego się jej nie stanie.<br />
<br />
Na twarzach całej trójki gościły uśmiechy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Blondyn spoglądał w niebo usiane gwiazdami. Jego myśli krążyły chaotycznie. Myślał o rodzicach. Kuzynie. O zemście. O obietnicach, które złożył i których to nie dotrzymał. O żonie – kobiecie, która sprawiła, że mógł choć na chwilę zrzucić maskę. Dzięki której dostrzegał inny cel niż tylko pomszczenie rodziny. Na nim spoczęło zadanie odbudowy rodu. Chciał aby nazwisko Malfoy ponownie zajęło godną pozycję w świecie czarodziejów.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Kobieta siedziała przed toaletką i kończyła się malować. Chciała wyglądać przepięknie. W swojej głowie miała już ułożony plan odzyskania ukochanego. Wzięła nawet krótki urlop w pracy, by móc zrealizować swoją taktykę i być bliżej Pottera. Musiała zrozumieć czemu poślubił on rudowłosą. Czego zabrakło jej – a co miała jedyna córka Molly? Rozumiała fascynację Ginny, gdy ta grała zawodowo w quidditcha – nie raz spotykały się podczas meczu. Wybraniec związał się jednak z kobietą, gdy ta po 5 latach gry zrezygnowała z drużyny i otworzyła kwiaciarnię. Związała włosy w kucyk i opuściła hotelowy pokój. Miała nadzieję, że spacer poprawi jej humor. Być może los postawi na jej drodze kogoś interesującego?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Mężczyzna siedział w swoim gabinecie i przeglądał dokumenty. Na jego twarzy widać było wyraz zdenerwowania. Nie mógł uwierzyć w to, co czytał. Jego ręka, trzymająca pergamin zaczęła się trząść. Wypuścił go z dłoni, a twarz ukrył w dłoniach.<br />
<br />
- Dlaczego właśnie teraz? Dlaczego mam psuć tą radość i spokój, który wreszcie zapanował w czarodziejskim świecie?<br />
<br />
Oblicze zagrożenia było jednak zbyt duże, by móc je zlekceważyć.<br />
<br />
- Panno Sune! – krzyknął.<br />
<br />
Kobieta weszła do pomieszczenia. Zauważyła wszędzie porozrzucane papiery, które ktoś będzie musiał posprzątać. Tym kimś oczywiście była ona.<br />
<br />
- Tak?<br />
<br />
Czarnoskóry nawet na nią nie spojrzał. Pośpiesznym ruchem pióra skreślał słowa na pergaminie. Dokumenty zwinęła w rulonik i podał go asystentce.<br />
<br />
- Sprowadź do mnie jak najszybciej te osoby.<br />
<br />
- Dobrze. – czarnowłosa ukłoniła się i wyszła.<br />
<br />
Shacklebolt ponownie został sam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Draco patrzył zdziwiony na pergamin z wezwaniem do Ministra Magii. Zastanawiał się, czemu został do niego wezwany. I dlaczego miał się stawić w trybie natychmiastowym.<br />
<br />
- Coś się stało? – zapytała kobieta, widząc reakcję męża.<br />
<br />
- Kingsley mnie do siebie wzywa. Mam się u niego stawić jak najszybciej.<br />
<br />
W jej czekoladowych oczach można było dostrzec zaskoczenie. Ale także i strach. Nagłe wezwania praktycznie zawsze oznaczały misje. A te pilne wezwania – te niebezpieczne. Nie pokazała jednak po sobie, że jest zmartwiona tą wiadomością.<br />
<br />
- Muszę tam iść – stalowe tęczówki wpatrywały się z uwagą w jej twarz.<br />
<br />
Czekał na jej reakcję.<br />
<br />
- Dobrze. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku – podniosła na niego wzrok.<br />
<br />
Przez chwilę wpatrywali się w siebie, po czym mężczyzna się teleportował. Hermiona została sama w pomieszczeniu. Objęła się ramionami – czuła chłód, rozchodzący się po jej ciele. Martwiła się. Przeczuwała, że stało się coś złego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * * </div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8-3DIOWjZaGcfSkzRe1yKl5P8x2sDI6U-wWnjMk4Ulo25R6QqhjDO8pncGgoOW8XE_6wVKVCVQpPq3NSrF0uiv5tduyIgAk6Nhp0XeSfZZ4UZwCCnYK5OyDafw_QSxhLbWDq2_RZ0Xp4/s1600/dh.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8-3DIOWjZaGcfSkzRe1yKl5P8x2sDI6U-wWnjMk4Ulo25R6QqhjDO8pncGgoOW8XE_6wVKVCVQpPq3NSrF0uiv5tduyIgAk6Nhp0XeSfZZ4UZwCCnYK5OyDafw_QSxhLbWDq2_RZ0Xp4/s1600/dh.gif" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-75602772062541180092016-02-17T16:15:00.002+01:002016-03-24T21:43:06.864+01:00Uważaj czego pragniesz - rozdział III<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br />Zapraszam bardzo na III rozdział historii Draco i Hermiony.<br />Przygotowałam dla Was herbatę i ciasteczka w ramach podziękowania. :)<br />Beta: nieoceniona <a href="https://www.wattpad.com/story/61624410-twoich-oczu-ch%C5%82%C3%B3d">mariakoy</a><br /><br /><br />Rozdział dedykowany M.D. - mojej wspaniałej, od tylu lat wspierająca dobrym słowem.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: xx-small;"><br /></span></span>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: xx-small;"><br /></span></span>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: xx-small;">* * *</span></span></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dzień ślubu Lavender i Rona naszedł w mgnieniu oka. Od samego rana w posiadłości rodziny Brown panował zamęt i ogromne poruszenie. Jednak mimo wszystko najbardziej zdenerwowana była blondynka.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Gdzie są moje kwiaty? A biżuteria? – co i raz słychać było krzyk dochodzący z jej pokoju.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hermiona, która przed chwilą przyszła, zaśmiała się z niej, jednak szybko podeszła do przyjaciółki i ją przytuliła.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Lav, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. A teraz masz się uspokoić i usiądź. – jednym ruchem posadziła ją na krzesełku. – Muszę Cię przecież uczesać i umalować, zapomniałaś? – wzięła do ręki szczotkę i zaczęła rozczesywać piękne, lśniące włosy dziewczyny.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- A co do Twojego bukietu, to się nie martw – Ginny go jeszcze upiększa. Chce żeby był idealny, jak dzisiejsza panna młoda.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na policzkach blondynki pojawiły się rumieńce. Nie wiedziała, co odpowiedzieć na komplementy uzdrowicielki. Zapanowała pomiędzy nimi cisza. Kasztanowłosa mogła w spokoju upinać włosy przyszłej pani Weasley.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Lepiej mi powiedz, co u Ciebie i Malfoya? – panna Brown przerwała w końcu tę ciszę. – Gdzie on teraz jest?</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- A gdzie może być? Poszedł z Harrym uspokajać Twojego ukochanego. Ronald wariuje jeszcze bardziej niż Ty! – perlisty śmiech pani Granger-Malfoy rozległ się po całym pomieszczeniu.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na twarzy Lavender również widniał uśmiech. Hermiona nachyliła się nad nią.</span></span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dzisiaj Twoje marzenia w pełni się ziszczą. I wierzę, że szczęśliwie przeżyjecie całe życie – razem.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- A ja chciałabym, żeby pomiędzy Tobą a Draco wreszcie się ułożyło…</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Też tego chcę. A teraz przestańmy mówić o smutnych rzeczach, tylko cieszmy się Twoim ślubem. </span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: xx-small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">Nadeszła wreszcie godzina ceremonii. Po schodach na początku zeszły przyjaciółki panny młodej – najpierw Ginny, która od razu podeszła do ukochanego męża i go przytuliła. A następnie Hermiona, która wyglądała przepięknie. Nawet Draco zaskoczony był jej widokiem. Sukienka, w kolorze błękitu i grafitowe dodatki (biżuteria, buty i torebka) podkreślały jej urodę. Blondyn podszedł i podał żonie rękę. Kobieta z uśmiechem na twarzy pewnie ją złapała. I tak trwali aż do rozpoczęcia ceremonii. Zaślubiny odbyły się w ogrodzie w posiadłości rodziców panny Brown. Świadkami byli właśnie Hermiona i Harry. Na ślubie prawie wszystkie dziewczyny uroniły łzy wzruszenia. Kasztanowłosa także – chciała przecież aby jej małżeństwo było równie udane, jak związek Weasley'ów.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hermiona stała zamyślona i patrzyła w niebo. Zabawa weselna trwała w najlepsze. Tylko jej było ciężko na duszy. Chciała, żeby ten dzień był idealny dla Lavender i Rona, dlatego postanowiła nie martwić ich swoim smutkiem. Nagle poczuła, jak ktoś kładzie jej rękę na ramieniu.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Zatańczymy? – spojrzała i ujrzała ciemną czuprynę.</span></span><br />
<div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Z miłą chęcią.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Weszła do środka i zaczęła tańczyć z Krumem. Przez pewien czas byli nawet parą… Pomimo, że odrzucała wszystkich zapatrzonych w nią facetów, nie mogła postąpić tak z Bułgarem. Lubiła go i wierzyła, że uda im się stworzyć udany związek. W przeszłości przecież byli już razem. I dawał jej wtedy szczęście.A ona? Nie potrafiła nawet dla niego wyprowadzić się z Londynu… Więc o czym tu w ogóle mówić? Nie wyczuwała pomiędzy nimi tej magii, dzięki której mogłaby być z nim. Po zakończeniu związku, bała się, że stracą kontakt. A tego nie chciała – był przecież jej przyjacielem. Tak się jednak nie stało – Wiktor szybko wyrzucił z pamięci pretensje i żale. Nie chciał jej przecież unieszczęśliwiać na siłę. Nie związał się jednak z nikim później. Kasztanowłosa jednak miała cichą nadzieję, że już niedługo szukający pozna dziewczynę, którą pokocha i która odwzajemni jego uczucie. Kibicowała mu z całego serca. Wirowała w jego ramionach. Z boku obserwował ją Malfoy. Był zdziwiony widokiem żony w ramionach Kruma… Sam przed sobą nawet nie chciał przyznać, że go ten widok poruszył… Widział przecież doskonale, że byli oni kiedyś parą… Że mężczyzna był bardzo w niej zakochany. Zacisnął dłonie w pięści. Był zły. Ale czy zazdrosny?</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Właścicielka czekoladowych oczu usiadła zmęczona na schodach przed domem Lavender. Tańce z Wiktorem ją wykończyły. Chciała chwilę odpocząć. Nie było to jej jednak dane. Obok niej zmaterializowała się postać męża. Blondyn wyciągnął w jej stronę rękę.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Zatańczymy?</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna popatrzyła na niego uważnie. W jej oczach zalśniły iskry radości. Podała dłoń, którą on mocno i pewnie złapał. Wprowadził żonę na parkiet. Hermiona przytuliła się do niego. Na jej twarzy namalowany został uśmiech prawdziwego szczęścia. Zaczęli tańczyć.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rudowłosa weszła do pokoju Lavender. Chciała chociaż przez chwilę odpocząć. Jej stan w końcu tego wymagał. Położyła się na łóżku. Kątem oka dojrzała album, leżący na szafce przyjaciółki. Zaczęła oglądać stare fotografie, zrobione w większości kilka lat temu… Nagle wśród nich dostrzegła zdjęcie, przedstawiające Harry'ego i Cho. Szatyn był wtulony w ukochaną. Ginny poczuła silne ukucie w sercu. Łzy napłynęły jej do oczu i już po chwili spływały po jej policzkach. Pękła. Po prostu pękła. Wszystkie emocje, które w sobie kryła w jednej chwili znalazły ujście – i to wcale nie z powodu tego jednego zdjęcia. Nie z powodu przeszłości, ale teraźniejszości. Panna Chang była jednym z gości zaproszonych na wesele. Wyglądała przepięknie. Czarna obcisła sukienka, podkreślała jej idealną figurę. Nie było mężczyzny, który by się za nią nie obejrzał – jedynym wyjątkiem był Ronald, zapatrzony w świeżo poślubioną żonę. Ale ona krążyła ciągle wokół jednego – Pottera. Piwnooką bolał widok rozmawiającego z Krukonką męża. Ale kiedy zaczęli tańczyć nie wytrzymała i uciekła. Tak zwyczajnie uciekła – właśnie tutaj. Do starego pokoju przyjaciółki. Ciągle przed oczami miała widok, przytulającej się Cho do Harry'ego. Już od bardzo dawna dręczyły ją wątpliwości. Uważała, że Wybraniec jest z nią tylko z powodu , iż jest w ciąży. Że mąż tak naprawdę jej nie kocha. Że uczuciem wciąż darzy szkolną miłość.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: xx-small;">
</span>
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Potter wszedł do pokoju. Zobaczył, leżącą na łóżku kobietę i do niej podszedł. Usiadł obok i pogłaskał po głowie. Palcami przeczesał jej piękne, rude włosy, które tak uwielbiał. Piwnooka odwróciła się w jego stronę. Na jej policzkach widać było jeszcze ślady łez.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Skarbie, co się stało? – zapytał, krążąc przy tym kciukiem po jej podbródku.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nic. – chciała opuścić głowę, ale mąż jej na to nie pozwolił.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przytrzymał jej brodę i nakierował twarz tak, by na niego patrzyła.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Widzę przecież, że płakałaś…</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- To naprawdę nic takiego… – szatyn zbliżył się do niej i pocałował delikatnie.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Po co przyszedłeś do mnie? Źle się bawisz?</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Na dziś zabawa się skończyła. Wszyscy padają ze zmęczenia. Jednak Ron już zapowiedział, że jak się wszyscy wyśpią, to mają od razu przyjść i bawić się dalej. – na jego twarzy gościł uśmiech.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uśmiech, który pojawiał się tak rzadko. Który ona tak bardzo kochała. I który dziś widoczny był przez cały wieczór.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Więc wracajmy do domu. – kobieta podniosła się.</span><br /><br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Szatyn podał jej rękę i pomógł wstać. Ino próbowała ukryć swoim ciałem przed nim album, tak, żeby go nie zobaczył. Myślała, że się udało. Harry jednak dojrzał zdjęcie jego i Cho… Zdziwił się tym widokiem. Jednak o nic nie zapytał żony.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Państwo Malfoy wracali do domu w niezbyt dobrym stanie. Prawdę mówiąc – to ledwie trzymali się na nogach. A wszystko przez Ronalda, który uznał, że świadkom należą się karne kolejki, za niewywiązywanie się w pełni ze swoich obowiązków. Najbardziej oberwało się właśnie właścicielce kasztanowych włosów – najbliżsi przyjaciele uznali, że ona piła najmniej – więc powinna to nadrobić… Stąd stan w jakim się znaleźli, gdy wracali do domu. Na niebie wstało słońce. Leniwe pierwsze promienie oświetlały okolicę. Wszędzie panował atmosfera uśpienia, wypoczynku. Tylko ta para wracała o tej porze do domu. Od państwa Wesley wyszli jak ostatni (nie licząc tych, którzy nocowali w posiadłości rodziny Brown). Nagle kobieta potknęła się o wystający korzeń. Przed upadkiem ochroniło ją silne ramię męża, który w ostatniej chwili ją złapał. Ich twarze znalazły się tylko kilka centymetrów od siebie. Na policzki obojga wkradły się rumieńce – u niego były one jednak delikatne – zaś u niej doskonale widoczne. Zamarli tak przez chwilę. Hermiona nie mogąc się powstrzymać musnęła męża usta swoimi. To delikatne muśnięcie już po chwili przerodziło się w pełen namiętności pocałunek. Kobieta przekazała w nim całą swoją miłość do męża. Draco zaś, ku jej zdziwieniu wcale jej nie odtrącił.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Granger-Malfoy pierwsza weszła do domu. Jej dłoń nadal bezpiecznie spoczywała w ręce jej męża. Choć była bardzo zmęczona, to nie chciała jeszcze iść spać. Nie chciała przerwać tej wspaniałej chwili. Odważyła się walczyć o marzenia. O stworzenie szczęśliwego związku z ukochanym. I o jego miłość. I jedną bitwę już wygrała. Nie odtrącił jej. Musnęła usta mężczyzny swoimi. Po czym poszła do łazienki. Zmyła makijaż i przebrała się. Kiedy wróciła do sypialni, zobaczyła śpiącego blondyna. Malfoy padł ze zmęczenia – nawet nie zdążył się przebrać. Kobieta zaśmiała się cicho na ten widok i wsunęła się do łóżka. Położyła się na swojej części łóżka. A już po chwili i ona także smacznie spała. Nie wiedziała jednak, że jej ciało jest od niej dużo mądrzejsze – po paru chwilach Hermiona leżała wtulona w ciało męża, jej głowa spoczywała na jego ramieniu.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czarnowłosa siedziała na parapecie okna i patrzyła w niebo. Roziskrzone gwiazdy odbijały się w jej oczach. Mimo, że była zmęczona po przyjęciu weselnym, to nie kładła się spać. Nie mogła zasnąć. Ciągle myślała o pewnej osobie. O szatynie, który skradł jej serce. A którego straciła przez głupi błąd. Chciała go odzyskać. Nie interesowało jej to, że Harry był obecnie mężem Ginny. I to, że ta spodziewa się ich dziecka. Cho żałowała tego, co zrobiła w przeszłości. Że zniszczyła ten związek. Że pozwoliła Potterowi tak po prostu odejść… Że nie starała się nawet walczyć o ich wspólną przyszłość… Że była tak zaślepiona przeszłością, że pozwoliła odejść swojej przyszłości. Po szkole stracili kontakt na parę lat, a gdy go odnowili okazało się, że on poślubił pannę Weasley. Gdy się o tym dowiedziała była wściekła. Złość czuła zwłaszcza do siebie. Postanowiła wtedy, że pokaże mu co stracił. Że odzyska go za wszelką cenę. Zawsze dostawała od życia to, czego chciała. Więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej?</span><br /></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">* * *</span></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: x-small;">
<br /><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rudowłosa przebudziła się w nocy. Usiadła na łóżku i wpatrywała się w twarz śpiącego męża. Tak jakby podświadomie szukała w nim jakieś zmiany. Jakby chciała zobaczyć, że jest tam namalowany wyraz miłości jego do panny Chang. Nie mogła się pozbyć tych myśli. Już od dawna dręczyły jej duszę. Co z tego, że Harry był wobec niej troskliwy i czuły, skoro ona brała to wszystko jako wyraz jego miłości nie do niej, ale do dziecka, którego się spodziewała. Ona – zawsze wierząca w siebie. Dziewczyna bez kompleksów. A teraz, gdy stała się kobietą. Zyskała wątpliwości. I strach… Strach przed tym, że wszystko, co kocha straci…</span><br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Lavender nie mogła zasnąć. Była przepełniona radością. Leżała wtulona męża, który już od dawna smacznie spał. Nawet zdarzało mu się co jakiś czas zachrapać. Czasem nie mogła uwierzyć w to, co ją spotkało. Że ma takie szczęście. Że jest z tym, którego od tak dawna kocha. I który ją także obdarzył uczuciem. Poczuła jak Ron obejmuje ją jeszcze bardziej. Przez sen. W takich chwilach wierzyła, że nic nie odbierze jej męża. Że nic nie odbierze miłość ukochanego.</span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-86512017846557620032016-02-14T12:26:00.002+01:002016-04-28T15:05:59.692+02:00Dribble II<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: 12px;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Z okazji Walentynek taki mały upominek z mojej strony - II dribble w życiu!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: 12px;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Samych szczęśliwych dni!</span></span><br />
<span style="font-size: 12px;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">PS. tekst zainspirowany jednym z filmów, przeze mnie ulubionych - "10 things I hate You".</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 12px;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 12px;">* * *</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;"><br /></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Nienawidzę
Cię.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Kochasz.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Gardzę
Tobą.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Uwielbiasz.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">- </span><span style="font-size: 12px;">Nie znoszę</span><span style="font-size: 9pt;"> Cię.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Szalejesz.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">- Nienawidzę.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">- Pragniesz.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Obrzydzasz
mnie.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">- Ubóstwiasz.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Jesteś
odpychający.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">- Jestem
Twoją słabością.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">- Nienawidzę Cię.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Oszukujesz
się.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Nienawidzę
Cię. </span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Znów
kłóci się Twoje serce z rozumem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- Najbardziej
nienawidzę tego, że nie potrafię Cię nie nienawidzić. Kocham
Cię, Draco.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 9pt;">- A ja
Ciebie, Hermiono Malfoy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-3919722399256134382016-02-11T21:12:00.000+01:002016-03-24T21:43:22.473+01:00Uważaj czego pragniesz - rozdział II<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">Wybaczcie, że tak długo kazałam Wam czekać na nowy rozdział. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">Bez dłuższych wstępów - zapraszam na II rozdział.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">I proszę o pozostawianie okruszków w postaci komentarzy. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-small;">Beta: <a href="https://www.wattpad.com/story/61624410-twoich-oczu-ch%C5%82%C3%B3d" target="_blank">mariakoy</a></span><br />
<blockquote style="line-height: 100%; margin-bottom: 0.21cm; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">*
* *</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Właścicielka
kasztanowych włosów otworzyła oczy. Znów leżała sama w łóżku,
ale dzisiaj obudziła się już spokojniejsza. Wczorajszy obiad z
Draco znów obudził w niej nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro.
Jutro spędzone z Nim w szczęściu i miłości. To ciągle było jej
marzeniem. Zeszła do kuchni. Na stole leżała kartka.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">„<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Pamiętam
o wieczornym spotkaniu, ale nie wiem, czy się wyrobię, żeby po
Ciebie przyjść. Prawdopodobnie się spóźnię, ale będę na
pewno. Spotkamy się na miejscu. Zawsze dotrzymuję danego słowa.
D.”</span></span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Nalała
sobie kawy do kubka. Jeszcze raz przeczytała wiadomość.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;">„</span><em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">A
co jeśli on się nie zjawi? Nie przyjdzie?</span></span></span></em><em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;"><span style="font-style: normal;">”</span></span></span></span></em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
cichy głos w jej głowie szeptał słowa, które zatruwały serce i
duszę.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Potrząsnęła
głową.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Muszę Mu ufać. Jest moim mężem, a małżeństwo musi opierać się
na wzajemnym zaufaniu. Przyjdzie, będzie na pewno! – dokończyła
zdecydowanym głosem.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Spojrzała
na zdjęcie stojące na szafce - przedstawiało ją, Harry'ego i
Rona. Złotą Trójkę po II Bitwie o Hogwart, tuż po pokonaniu
Voldemorta. To była najważniejsza chwila w jej życiu. Właśnie
wtedy wierzyła, że <span lang="pl-PL">wszystko </span>się zmieni,
że będzie mogła być z ukochanym chłopakiem. Na fotografii dało
się dostrzec tę nadzieję w jej wzroku, który poszukiwał
blondyna. Pamiętała radość która przepełniła jej serce, gdy
zobaczyła go wchodzącego w tej samej chwili do Wielkiej Sali.
Podbiegła wtedy do niego i na oczach wszystkich pocałowała. Już
nie musieli się ukrywać. Już na zawsze mieli być razem.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Potrząsnęła
głową ze smutkiem. Nie lubiła powracać myślami do tamtych dni.
Chwila, która miała być tą najszczęśliwszą, okazała się
wstępem do piekła, jakie ją czekało. <span lang="pl-PL">Otchłani,
którą pochłonęła ją tuż po tym, jak </span>Ślizgon odszedł z
jej życia, pozostawiając wielką pustkę. Łamiąc jej serce na
miliony niedających się posklejać kawałków. Ale rozum płatał
jej figle, ciągle przywołując wspomnienia tamtych chwil. A
pamiętała wszystko. Każde spojrzenie, każdy dotyk, pocałunek.
Chwile spędzone razem, <span lang="pl-PL">ukradkiem </span>wykradzione
codzienności.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Zaczęło
się przecież od nienawiści i lekcji profesora Slughorna. To on
wymyślił, by połączyć Ślizgonów i Gryfonów w pary do pracy
nad eliksirami. Odwołał się przy tym do słów Dumbledora:
“Będziemy na tyle silni, na ile będziemy zjednoczeni. I na tyle
słabi, na ile będziemy podzieleni.” I tak oto została połączona
ze swoim największym szkolnym wrogiem. A jej serce odnalazło
miłość, obezwładniającą, jedyną. Spotkała uczucie, które na
zawsze ją odmieniło.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">***</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Siedziała
przed toaletką i rozczesywała włosy. Od najmłodszych lat
stanowiły jej zmorę. Próbowała zrobić piękną fryzurę, ale
kosmyki i tak sterczały. Żyły własnym życiem. W końcu
zrezygnowana sięgnęła po różdżkę i wypowiedziała zaklęcie, a
na jej głowie uformował się idealny kok. Następnie zaczęła się
malować. Wytuszowała rzęsy, a na usta nałożyła błyszczyk w jej
ulubionym kolorze – dojrzałej wiśni. Wstała i podeszła do
łóżka, na którym leżało parę sukienek. Przez parę minut nie
wiedziała, którą założyć. Przymierzała kolejne, coraz bardziej
zniechęcona. W końcu wybrała klasyczną małą czarną i szpilki w
tym samym kolorze. Spojrzała na zegarek. Wskazówki niemiłosiernie
wskazywały godzinę przyjęcia. Jeśli nie chciała się spóźnić,
nie mogła dłużej czekać na męża. Hermiona westchnęła i
teleportowała się w pobliże domu Lavender. Sama. Bez Draco.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">***</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Trzy
przyjaciółki kończyły ostatnie przygotowania w kuchni. Trzy
kolory włosów - jasne, ciemne i rude, przeplatały się gdy te
szybko uwijały się z ostatnimi daniami. Nagle do kuchni zajrzał
Harry:</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Ginny chodź już do pokoju. Miałaś się nie przemęczać!</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Nic mi się nie stanie od głupiego krojenia! Daj mi spokój!</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Kobieta
wypchnęła męża za drzwi.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
On mnie tym pilnowaniem wykończy… – westchnęła.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Kocha Cię i się o Ciebie troszczy. - blondynka uśmiechnęła się.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Jest zawsze przy Tobie. Nie powinnaś narzekać… – dodała cicho
Hermiona.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
A właśnie – gdzie jest szanowny pan arystokrata Malfoy? –
zaśmiała się piwnooka.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Nie wiem gdzie jest. Nie jestem jego Aniołem Stróżem…</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Ale jesteś przecież jego żoną… – blondynka popatrzyła na nią
z uwagą.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Powiedział, że się spóźni, ale przyjdzie na pewno. Obiecał mi
to… – na jej twarzy pojawił się mały uśmiech, ale ton głosu
wyrażał inne uczucie.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Smutek.
Przyjaciółki popatrzyły na nią z troską. Przez chwilę trwały w
ciszy.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Co się dzieje? – zapytała Ginny</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Co ma się dziać? Jestem tak okropna, że mój mąż nawet się do
mnie zbliża. Unika mnie na każdym kroku! Myślicie, że to jest w
porządku? – w jej oczach zalśniły łzy.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Odwróciła
się tyłem do współtowarzyszek. Nie chciała by zobaczyły, że
płacze. Że okazała słabość. Przecież w czasach szkolnych była
uznawana za jedną z najodważniejszych osób. A w świecie
czarodziejów mówiono, że jest najmądrzejszą czarownicą od
czasów Roweny Ravenclaw. A tymczasem ona pozwoliła na to, by to
serce kierowało jej życiem, a nie rozum.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Poczuła
jak obejmują ją drobne ramiona przyszłej pani Weasley.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Nie jesteś okropna. Jesteś wspaniałą kobietą, która zasługuje
na bycie szczęśliwą. I tak będzie – blondynka próbowała ją
uspokoić.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Daj mu szansę na to żeby zrozumiał swój błąd. Niech sam stara
się go naprawić – dodała Ginny. - Na Harry'ego to podziałało.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Ich
relacja też na początku odbiegała od idealnych. Ona – zakochana
w nim od najmłodszych lat, a on – wiecznie nie zwracający na nią
uwagi, tratujący ją tylko jak młodszą siostrę swojego
przyjaciela. Gdy dowiedziała się o uczuciu, które rozwijało się
między nim a Cho Chang, jej serce bolało jak nigdy przedtem. I
wtedy zrozumiała, że jeżeli dalej będzie tak postępować to
nigdy nie będzie z ukochanym. Odpuściła. Zaczęła żyć własnym
życiem. I wtedy los okazał się być dla niej łaskawy. Mężczyzna
zrozumiał, że to ją właśnie kocha. Niedługo później zostali
parą i pobrali się. Rudowłosa czule pogłaskała się po brzuchu.
Zawsze tak robiła, gdy tylko pomyślała o ukochanym. W końcu
dziecko, które w sobie nosiła było owocem jej miłości do męża.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Będzie dobrze zobaczysz. Widać to na przykładzie moim i Ginny –
uśmiechnięta Lavender odwróciła w swoją stronę kasztanowłosą.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Otarła
chusteczką mokre ślady na jej policzkach.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Teraz wyglądasz prawie jak człowiek.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Granger-Malfoy
spojrzała na nią ze zdziwieniem.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Prawie? – wyszeptała.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Tak, bo masz wciąż załzawione oczy. Proszę Cię nie martw się o
Malfoya! Dzisiaj masz się bawić! Zrozumiano?</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Uzdrowicielka
pokiwała głową twierdząco.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
No i to mi się podoba! – piwnooka promieniała radością.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
O wilku mowa – odezwała się blondynka, wskazując wejściowe
drzwi.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Hermiona
poczuła uciśnięcie w żołądku. Jej przyjaciółki zaczęły
wynosić jedzenie do pokoju, ale ona została w kuchni. Nie chciała
dopuścić do szybkiej konfrontacji z ukochanym. Zwłaszcza, że
jeszcze przed chwilą przez niego płakała. Draco zaś przywitał
się z przyjaciółmi. Nigdzie jednak nie dostrzegał swojej żony.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;">„</span><em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Nie
przyszła? Czyżby czekała na mnie w domu?</span></span></span></em><em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;"><span style="font-style: normal;">”</span></span></span></span></em><em><span style="color: #500050;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;"><span style="font-style: normal;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">
</span></span></span></span></span></em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">zastanawiał
się.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Ginny nie wiesz gdzie jest Hermiona? – zapytał w końcu
przechodzącą obok rudowłosą.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Jest w kuchni.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Mężczyzna
skierował się do wskazanego mu pomieszczenia.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">*
* *</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; orphans: 1; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">*
* *</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Malfoy
wszedł do pomieszczenia. Oparł się o framugę drzwi i popatrzył z
uwagą na żonę. Ta zaś była zupełnie nieświadoma jego
obecności. Kończyła właśnie zmywać i gdy odłożyła ostatni
talerz odwróciła się, a na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Draco… – wyszeptała cicho.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Jej
oczy wyrażały bezgraniczny smutek. Spuściła głowę, aby blondyn
nie zauważył, że płakała. On oczywiście zobaczył to, co ta
chciała przed nim ukryć – ślady łez pod oczami. Wrócił
pamięcią do obrazu sprzed lat… Wtedy też płakała… O wiele
częściej niż teraz… I też przez niego. Uśmiechnęła się,
starając się ukryć smutek.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Coś się stało? – zapytał</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Skądże. Chodźmy się bawić – nie czekając na jego odpowiedź,
minęła go w drzwiach i chciała iść do pokoju.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Chciała,
ale powstrzymał ją żelazny ucisk jego dłoni na jej przegubie.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Co się dzieje? – ponowił pytanie.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Naprawdę nic – wyrwała dłoń z jego uścisku.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Odwróciła
się do niego tyłem i oparła ręce na krawędzi blatu stołu. Przez
chwilę zaległa pomiędzy nimi cisza.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Jednak przyszłeś… – wyrzuciła z siebie cicho wypowiedziane
słowa, tak jakby miały być tylko przeznaczone dla niej.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Jednak
on je usłyszał.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Wątpiłaś, czy spełnię swoją obietnicę? – zapytał.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Nic
nie odpowiedziała. Zacisnęła tylko lekko pięści. I powieki, aby
kolejne łzy nie spływały po jej policzkach. Podszedł do niej i
dotknął jej brody. Podniósł jej głowę do tak, aby na niego
spojrzała.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Wątpisz we mnie? W moje słowa?</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Nadal
cisza.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Hermiono, czy Ty mi ufasz?</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">I
znowu nic. Jego pytania pozostawały bez odpowiedzi. Opuścił rękę,
która dotykała jej twarzy. Odwrócił się i zamierzał już wyjść
do przyjaciół, gdy usłyszał, ledwie słyszalny głos żony:</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Ufam Ci… Tylko boję się, że… – urwała.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Popatrzył
na nią z uwagą. Tak jakby samym spojrzeniem swoich szarych
tęczówek.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Boisz się mnie?</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Nie – wyszeptała.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Więc czego się boisz?</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Tego, że pewnego dnia się obudzę i Ciebie nie będzie. Że
wyjdziesz bez słowa i już nie wrócisz. Że znów odejdziesz. A
moje serce znów będzie połamane na tysiące kawałków. I już
nikt i nic nie będzie w stanie ich poukładać… Wolę już żyć z
Tobą i czuć się jak więzień własnego domu, w którym i Ty
czujesz się tak obco… Niż znów być sama… – po jej
policzkach płynęły łzy.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Mężczyzną
wstrząsnęły jej słowa. Nie wiedział co zrobić. Podszedł do
niej i podał chusteczkę.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Nie płacz… Proszę…</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Spojrzała
na niego zdziwiona. Przez nigdy o nic jej nie prosił, tym bardziej,
żeby nie płakała. On zaś w tym momencie odwrócił się i
wyszedł. Kasztanowowłosa otarła szybko łzy i poszła do łazienki
doprowadzić się do normalnego stanu. Kiedy wróciła do pokoju,
nigdzie nie mogła znaleźć męża.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">*
* *</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Hermiona
przytuliła przyjaciółkę.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Dziękuję za wszystko. To był naprawdę miły wieczór –
szepnęła do ucha blondynce.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Nie masz mi za co dziękować. Cieszę się, że miło spędziłaś
ten czas. I mam nadzieję, że wszystko się ułoży… – Lavender
uśmiechnęła się promiennie.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Dziękuję – bezgłośnie wypowiedziała kasztanowłosa.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Na
jej twarzy pojawił się uśmiech. Przed wyjściem pocałowała
jeszcze Rona w policzek. Ten w odpowiedzi wyszczerzył do niej zęby.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Mam nadzieję, że się wam podobało – bardziej stwierdził niż
zapytał.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Oczywiście, że tak. Ale wiem dobrze, że nie masz wcale dłużej
ochoty tutaj stać i ze mną rozmawiać. Pożegnaliście już
wszystkich gości i wreszcie możesz spędzić trochę czasu z Lav –
zaczęła się śmiać.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Przez
chwilę przypomniał jej się obraz sprzed lat – blondynka
zapatrzona w Weasleya, a on w niej. Dobrze, że w końcu przejrzał
na oczy i związał się z tą, która mogła obdarzyć go szczęściem
i miłością. Rudowłosy, o ile to możliwe, uśmiechnął się
jeszcze szerzej na te słowa.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Szczerze? To o niczym innym nie marzę – roześmiał się.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Wiem o tym doskonale. Dobranoc – pomachała mu jeszcze na do
widzenia.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Kobieta
zaczęła iść w stronę domu. Sama. Nagle za drzewa wyszedł
Malfoy. Przystanęła zdziwiona. Ostatnio coraz bardziej była
zdziwiona jego zachowaniem. Nie mogła nadążyć za jego tokiem
myślenia.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Myślałam, że już poszedłeś… – powiedziała cicho.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Wiatr
zaczął mocniej wiać i bawić się jej włosami.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
I pozwolić, żebyś sama wracała? Co inni by na to powiedzieli?</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;">„</span><em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;"><span style="font-style: normal;">No
tak – inni. Tylko dlatego jesteś taki miły.</span><span style="font-style: normal;">”</span></span></span></span></em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">gorzkie
myśli zaczęły wkradać się do jej serca. Szli w ciszy. Nocne
powietrze nie należało do najcieplejszych. Dziewczyna już po
przejściu paru kroków poczuła, jak robi się jej zimno.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;">„</span><em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;"><span style="font-style: normal;">Czemu
nie wzięłam ze sobą żadnego okrycia?!”</span></span></span></span></em><span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">była
na siebie zła. Objęła się rękoma – chciała choć trochę się
ogrzać. Ale to jej nie pomagało. Nagle poczuła jak ciepły
materiał otacza jej ramiona. Spojrzała zdziwiona na męża, który
zdjął marynarkę i nią ją opatulił.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Zmarzniesz… – wyszeptała.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Nie martw się o mnie. Poradzę sobie.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">-
Dziękuję…</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Pomiędzy
nimi zaległa cisza. Żadne z nich nie odezwało się aż do powrotu
do domu.</span></span></span></blockquote>
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">*
* *</span></span></span></blockquote>
<br />
<blockquote style="line-height: 0.32cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Hermiona
wyszła spod prysznica. Założyła koszulkę nocną i poszła do
sypialni. Była pusta. Westchnęła cicho i położyła się na
łóżku. Okryła się szczelnie kołdrą – nie chciała marznąć.
Przez parę minut leżała z otwartymi oczami, wpatrując się w
ciemności. Później zasnęła. Draco obserwował ją z balkonu, na
którym stał. Po chwili odwrócił się i zatopił spojrzenie w
czarnym niebie. Zastanawiał się, co ma zrobić dalej ze swoim
małżeństwem.</span></span></span></blockquote>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-8982494398686616592016-02-04T12:12:00.004+01:002016-04-28T15:06:27.197+02:00Dribble I II rozdział "Uważaj czego pragniesz" pojawi się w weekend, a już dziś zapraszam Was bardzo serdecznie na krótki utwór - dribble. To moje pierwsze spotkanie z tym rodzajem pisania.<br />
Zapraszam do czytania i pozostawiania po sobie śladów. :)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Zamknij
oczy. Wsłuchaj się w to, co ukryte. Zapomnij to, co było.
Zapomnij, że jesteś. O tym kim jesteś. Zapomnij o swym
pochodzeniu. O nieczystej krwi. O rodzicach mugolach. O domu Lwa i
gryfońskich cechach. </span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Nabierz
powietrza w płuca. W chwili, gdy zapomnisz stajesz się sobą.</span></span></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 9pt;">Stajesz
się Hermioną Malfoy. </span></span>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-33835735791243301872016-01-28T12:12:00.001+01:002016-05-04T00:04:36.366+02:00Uważaj czego pragniesz - rozdział I<br /><br />I zgodnie z obietnicą - oto pierwszy rozdział historii Dramione. <br /><br /><br />Będę wdzięczna za wszystkie podpowiedzi, sugestie - każde słowo - także i te krytyczne będą bardzo mile widziane!<br /><br /><br />Zapraszam do czytania i komentowania. :)<br /><br /><br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Słoneczne promienie oświetlały twarz śpiącej kobiety. Z ich powodu zaczęła lekko kręcić nosem, a na jej twarzy pojawił się mały grymas. Otworzyła oczy i popatrzyła na miejsce obok. W łóżku leżała sama. Znowu. Wyciągnęła rękę. Pościel zatrzymała w sobie trochę ciepła. A więc znowu wstał wcześnie. Westchnęła. Wstała i poszła do kuchni. Zrobiła sobie kawy i usiadła przy stole. W całym domu panowała cisza. Nie znosiła jej tak bardo. Spojrzała ze smutkiem na puste krzesło na przeciwko niej. W tym momencie powinno być przecież zajęte. „To nie tak miało być… Miało być zupełnie inaczej…”- w jej oczach zalśniły łzy. Powstrzymała je jednak przed spłynięciem po policzkach. Starała się jak najmniej pozwalać sobie na chwile słabości. Nienawidziła się za nie. Zmieniła się od czasów szkoły i to nie tylko fizycznie. Wydoroślała, jej oczy nabrały głębi. Na dłoniach w postaci delikatnych blizn pozostały ślady po II Bitwie o Hogwart. Westchnęła, broniąc się przed falą wspomnień. Nie lubiła wracać do tamtych chwil. A jednak wystarczył drobiazg – słowo, zapach, dźwięk – by jej umysł przenosił ją do chwil sprzed ośmiu lat... Wstała i podeszła do okna. Delikatne kwiaty wiśni dopiero co się zaczynały rozwijać. Ptaki wyśpiewały radośnie swoje pieśni. Wokół panowała spokój, harmonia, radość i szczęście. Wszędzie, tylko nie w jej sercu. Tam panował smutek. Dopiła resztę napoju duszkiem i poszła się ubrać.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />Usiadła przy toaletce i zaczęła rozczesywać kasztanowe włosy, które po chwili niedbale związała w kitkę. Nie chciała by przeszkadzały jej w pracy. Jej wzrok przykuła ramka ze zdjęciem, stojąca na komodzie. Wzięła ją do ręki. Na fotografii przedstawiona była młoda para. Ona i Draco w dniu ślubu. Pobrali się dokładnie miesiąc temu. Ale ani razu się jeszcze nawet nie pocałowali - nie licząc tego wymuszonego pocałunku po złożonej przysiędze. Praktycznie wcale się nie widywali. On zawsze wstał wcześniej od niej i wracał często dopiero, gdy już spała. Aż dziwne, że dzielili wspólną sypialnię i łóże - raczej to, że spali w jednym łóżku, na dwóch jego krańcach. A była przecież taka szczęśliwa, gdy poprosił ją o rękę. Ich zaręczyny wywołały szok w magicznym świecie. Wszyscy przecież pamiętali ich dawne relacje – to jak ciągle się kłócili, jak blondyn obrażał dziewczynę. Ich awantury, obelgi były kwintesencją tamtych dni, tamtego świata – arystokrata czystej krwi i mugolaczka, potocznie zwana przez Ślizgona szlamą. Nieliczne tylko grono wiedziało, że pod koniec nauki w Hogwarcie zostali parą. I że dla niej to były najszczęśliwsze chwile w życiu, do momentu aż pewnego dnia on odszedł, łamiąc jej serce. Tyle nocy i dni wtedy przepłakała. To właśnie wtedy obiecała sobie, że udowodni wszystkim na co ją stać. Że będzie jeszcze lepsza, niż dotąd. I tak też się stało. Rzuciła się w wir nauki i pracy. I odniosła sukces – najpierw została najmłodszym uzdrowicielem w Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga, a rok temu została szefową Oddziału Urazów Pozaklęciowych. Po II Bitwie o Howgwart wróżono jej wielką karierę w Ministerstwie Magii – oferowano jej nawet urząd Sekretarza Dyrektora Departamentu Tajemnic. Uważano, że byłaby idealna na tym stanowisku. Ona jednak odmówiła. Nie chciała udzielać się w życiu politycznym. Dostała również propozycję objęcia Katedry Transmutacji od Dyrektor McGonagall, ale tu także odmówiła. Nie potrafiła wrócić do Hogwartu. Nie mogła. Jak wrócić do miejsca, w którym jej serce rozpadałoby się każdego dnia? Które przesiąknięte było wspomnieniami o Nim? Wybrała więc Świętego Munga – tam czuła się potrzebna. Całe dnie przesiadywała w Klinice, dbając najlepiej jak umiała o każdego pacjenta. Była lubiana i szanowana. Wielu starało się zdobyć jej serce, ale ona była niedostępna. Swoje serce podarowała już przecież parę lat temu innemu. I kiedy on zjawił się po siedmiu latach nieobecności, jej uczucia do niego powróciły ze zdwojoną mocą. Silniejsze niż kiedykolwiek. I wtedy on poprosił ją o rękę. Niespodziewanie. Zgodziła się od razu, a powinna odmówić i odesłać do stu diabłów za to, co jej zrobił, jak potraktował w przeszłości. Tylko jej głupie serce wyrwało się przed szereg wypowiadając te trzy litery, jedno słowo - “tak”. Nadal go kochało... I marzyło o tym od tylu lat o tym. Ale trzeba uważać o co się prosi. Spełnione marzenia nie zawsze przynoszą ze sobą szczęście…<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Kobieta skończyła przeglądać dokumenty leżące na biurku. Była tak pochłonięta, że nie zauważyła, że zrobiło się późno. Pod tym względem ślub też niczego nie zmienił - nadal była pracoholiczką. Odłożyła pisma na dwa stosy, zaadresowała kilka pilnych podań i wyszła. Dzięki udogodnieniom, które wprowadziła już w parę chwil znajdowała się w pobliżu ulicy Pokątnej. Korytarz teleportujący był jej autorskim pomysłem i został przyjęty z wielkim entuzjazmem przez pracowników Szpitala. Był dużo wygodniejszy niż sieć Fiuu, czy sama teleportacja – wystarczyło pomyśleć o jakimś miejscu, by się tam znaleźć. Bez dostępu do kominka czy idealnego wyobrażenia danego punktu. Z uśmiechem spacerowała po hałaśliwej ulicy. Zawsze przypominała się jej chwila, gdy znalazła się tu po raz pierwszy. Naprawdę uwielbiała to miejsce, a w swoim domku była po prostu zakochana. Mieszkała blisko Pokątnej, w starej części Londynu. Skręciła w drogę prowadzącą, do jej azylu. Jej domu, nadal tak o nim myślała, a przecież powinna mówić nasz. Jej i Draco. I pewnie mówiłaby tak, gdyby jej mąż częściej w nim bywał. Westchnęła cicho.<br /><br />- Hermiona! – odwróciła się na dźwięk głosu przyjaciółki.<br /><br />Uśmiechnęła się na widok rudowłosej. Tylko jej oczy nadal skrywały smutek.<br /><br />- Ginny! Tak się cieszę, że cię widzę! – pocałowała ją w policzek. – Usiądźmy! – wskazała ręką ławkę, stojącą niedaleko. – Miałaś się nie przemęczać! – skarciła przyjaciółkę.<br /><br />Ta zaś tylko pogłaskała się po dobrze widocznym już brzuszku. Była w czwartym miesiącu ciąży i wprost promieniowała szczęściem.<br /><br />- Wiesz dobrze, że nie lubię bezczynności! – obie zaczęły się śmiać.<br /><br />- Cieszę się, że się w końcu mogłyśmy się spotkać – uzdrowicielka spojrzała ciepło na swoją towarzyszkę.<br /><br />- Ja też. Miałam tak w ogóle do was dzisiaj wpaść wieczorem.<br /><br />- Do nas?<br /><br />- Do ciebie i Draco. Chciałam porozmawiać o prezencie ślubnym dla Rona i Lavender. Przecież za dwa tygodnie jest ich ślub! To ostatni moment żeby coś wymyślić!<br /><br />- Masz rację. Pomyślę nad tym dzisiaj.<br /><br />- Czy to nie zdumiewające, że w przeciągu roku wszystkie trzy pozakładałyśmy rodziny?<br /><br />- Tak… To niesamowite… – w jej głosie słuchać było jednak nutę smutku.<br /><br />Piwnooka spojrzała na nią z uwagą. Już chciała zapytać co się dzieje, gdy usłyszała głos męża:<br /><br />- Ginny wszędzie cię szukałem! Miałaś wyjść tylko na chwilę! Już myślałem, że coś ci się stało! – Harry podszedł do kobiet.<br /><br />- Kochanie nie musisz się o mnie martwić. Jestem przecież pod opieką najlepszej i najmądrzejszej czarownicy naszych czasów, która dodatkowo jest jeszcze uzdrowicielką! – uśmiechnęła się do niego.<br /><br />- Wybacz Hermiono moje maniery! Przecież się z tobą nie przywitałem! Ale wiesz dobrze jaka jest twoja przyjaciółka – nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, a przecież teraz powinna dużo odpoczywać! – ostatnie słowa wypowiedział z czułością.<br /><br />- Rozumiem troskę młodego tatusia, ale Ginny dobrze dba o siebie i dziecko. Nie ma się o co martwić. – uśmiechnęła się – A teraz wybaczcie, ale muszę już iść.<br /><br />- Ale mam nadzieję, że pamiętasz o jutrzejszym spotkaniu u Lavender? Namów Draco, żeby z tobą przyszedł. Ja tego swojego gbura też ze sobą wezmę – przytuliła się do ukochanego.<br /><br />- Postaram się – pomachała im i skręciła w dróżkę.<br /><br />Chciała, żeby Malfoy z nią poszedł, ale on prawdopodobnie się na to nie zgodzi. Od dnia ślubu nawet jej nie dotknął. Traktował jak zupełnie obcą osobę. Więc dlaczego on się z nią ożenił? Dlaczego? Nie zabiegała przecież o to. Po to, żeby ją gnębić do końca życia swoją obcością? Żeby we własnym domu czuła się jak więzień? Więzień samotności, bólu, cierpienia… Potrząsnęła głową. Nie chciała myślami sprawiać sobie niepotrzebnie bólu. Musiała być silna. Musiała mu udowodnić, że zniesie wszystko – nawet jego zachowanie. Nagle na jej drodze pojawił się Draco. Przystanęła zdumiona. Nie spodziewała się, że go teraz spotka. Przez ostatnie dni widywała go tylko w nocy, gdy spał. A ona wtedy budziła się i patrzyła na niego. On też zatrzymał się. Był przekonany, że ona będzie jeszcze w pracy. Zastanawiał się, dlaczego się z nią ożenił. Chciał odbudować potęgę swojego rodu – to było jedno z jego marzeń, ale jak miał tego dokonać, gdy się nawet do niej nie zbliżał. Oświadczył się jej pod wpływem impulsu. Przecież była zupełnie inna niż ta, którą znał… Już nie była tą, której uśmiech dawał mu nadzieję. Wydoroślała, dojrzała, rozkwitła. Wtedy w Hogwarcie była dla niego wszystkim. To z jej powodu zaczął szpiegować współpracowników Voldemorta. Przekazywał Zakonowi Feniksa każdą informację, którą zdobył. Wtedy liczyło się tylko by wygrali wojnę i by mógł wreszcie, bez przeszkód, być z tą którą wybrało jego serce. Ale los okrutnie z niego zadrwił. Dał kochankom pół roku szczęścia, by rozdzielić ich na długie lata. Gdy wrócił wystarczyło tylko jedno spojrzenie w jej oczy, by zrozumiał, że ona wciąż go kocha. A on potrzebował tego uczucia, jak powietrza. Uwierzył w tamtej chwili, że tylko ono może go uratować. I właśnie wtedy poprosił ją o rękę. Nie przypuszczał, że się zgodzi, a jednak wypowiedziała “tak”. A potem nie umiał tego wszystkiego odkręcić. Machina poszła w ruch. Nadszedł dzień ceremonii i ona stała się jego żoną. Stała się częścią jego zamkniętego życia. Od dnia ślubu unikał jej. Wstawał wcześnie rano i przychodził późno w nocy. Ona najczęściej wtedy już spała. A on czasem siadał obok niej i patrzył na nią. Widział jej ból, ślady pojedynczych łez na policzkach… Wszystko przez niego. Ale nie usłyszał od niej jeszcze ani jednego słowa skargi… Tak właśnie wyglądało ich małżeństwo naprawdę – wiecznie ciche i nieobecne. Tylko w oczach innych – przyjaciół, sąsiadów, współpracowników – uchodzili za szczęśliwych. W milczeniu wrócili do domu. Była Gryfonka od razu poszła do kuchni i szybko przyrządziła coś do jedzenia. Nałożyła obiad na talerz i postawiła go przed mężem.<br /><br />- Smacznego – powiedziała cicho i wróciła do sprzątania w kuchni.<br /><br />Znów pomiędzy nimi zapanowała cisza. Cisza, której tak nie znosiła.<br /><br />- Draco… – odezwała się cicho i odwróciła w jego stronę.<br /><br />- Tak, Hermiono? – odłożył sztućce i spojrzał na nią z uwagą.<br /><br />Ona też się przecież prawie wcale do niego nie odzywała. Tak jakby sama chciała stać się niewidzialna. Patrzył na nią z uwagą, a ona miała wrażenie jakby za moment miała się rozpłynąć pod samą siłą spojrzenia jego stalowych oczu. Jakby miała zatonąć w ich szarości.<br /><br />- Mam do Ciebie prośbę… Czy mógłbyś pójść ze mną do Rona i Lavender? Przyjdą wszyscy. To ostatnie takie spotkanie przed ich ślubem… – miała opuszczoną głowę, gdy wypowiadała te słowa.<br /><br />Nie chciała widzieć jego reakcji. Bała się, że jej odmówi.<br /><br />- Przecież jestem Twoim mężem, więc nawet nie powinnaś pytać.<br /><br />- Dziękuję. – powróciła do przerwanego zmywania.<br /><br />- Hermiono?<br /><br />- Tak?<br /><br />- Dlaczego nie jesz obiadu?<br /><br />- Zjem później – usłyszała dźwięk odsuwanego krzesła.<br /><br />Blondyn podszedł do szafki i wyjął z niej talerz.<br /><br />- Nałóż sobie i usiądź do stołu. Rzadko kiedy jesteśmy razem w domu o tej samej porze, a już zwłaszcza w porze posiłków – sam był zdziwiony swoimi słowami i reakcją.<br /><br />Ale czuł, że właśnie tak powinien postąpić.<br /><br />- Dobrze – przytaknęła głową.<br /><br />I choć zastanawiała się, dlaczego tak zrobił, nie zapytała go głośno o to. Nie chciała zepsuć tej chwili. Usiadła naprzeciwko niego i już po chwili wspólnie jedli posiłek.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br /><br /><br /><br /><br />* * *Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7551973612002449096.post-85884925622645740532016-01-27T13:40:00.002+01:002016-02-25T21:56:48.722+01:00wstęp, zaproszenie. przywitanie.<span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="background-color: #e06666;">"</span><i><span style="background-color: #e06666;">Czy potrafisz usłyszeć ten dźwięk?</span></i></span></span><br />
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i style="background-color: #e06666;">Gdy słońce zachodząc dotyka horyzontu.</i></span></span><i style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"> </i></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i style="background-color: #e06666;">A chwilę później wejść w piękny moment</i></span></span><i style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666;"> </span></i></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i style="background-color: #e06666;">W magiczną chwilę między dniem a nocą?</i></span></span><i style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666;"> </span></i></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i style="background-color: #e06666;">Spróbuj wśliznąć się w tą wąską przestrzeń</i></span></span><i style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666;"> </span></i></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i style="background-color: #e06666;">A dostrzeżesz zatrzymane skrzydła kolibra w locie</i></span></span><i style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666;"> </span></i></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i style="background-color: #e06666;">I czas nie będzie już twoim wrogiem</i></span></span><i style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666;"> </span></i></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666;"><i>Będziesz wolny, na zawsze szczęśliwy.</i>"</span></span></span><i style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666;"> </span></i></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #660000;"><span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
<span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: black; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></span></span></div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Powrót do pisania. Wena, która pojawiła się nie wiadomo skąd to piękny prezent na początek tego Nowego Roku.</span></span></div>
</div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">A w głowie pojawił się od razu zarys dwóch historii - tak odmiennych, o różnej tematyce. Łączy je tylko fakt, że obie powstaną w oparciu o magiczny świat Harry'ego Pottera.</span></span></div>
</div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">1) Uważaj czego pragniesz - Dramione, czyli opowieść o Hermionie i Draco. Akcja rozgrywa się osiem lat po II Bitwie o Hogwart, a główni bohaterowie są małżeństwem. Co jeszcze mogę zdradzić? Granger zajmuje wysokie stanowisko w Świętym Mungu, zaś Malfoy został cenion</span><span style="background-color: #e06666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ym aurorem. A świat czarodziejów po raz kolejny zagrożony jest widmem wojny.</span></span><br />
<span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">2) Serce Krukonki - opowieść ta osadzona jest w czasach Huncwotów i opowiada</span></span><span style="background-color: #e06666;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="color: #cccccc;"> </span></span><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;">historię Atheny Thunderos, uczennicy Ravenclaw. Jednej z najmądrzejszych uczennic swojego rocznika, przyjaciółki Lily Evans.</span></span></span></div>
</div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zapraszam do czytania i komentowania. :)</span></span></div>
</div>
<div style="font-size: 12.8px;">
<span style="background-color: #660000;"><span style="background-color: white; font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="background-color: #e06666; color: #666666; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></span>
<span style="font-size: 13px; line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></span></span></div>
<div style="color: #222222;">
<div style="text-align: right;">
<span style="line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">PS. to moje pierwsze opowiadanie osadzone w świecie HP. Wcześniej pisałam, ale w zupełnie innej tematyce.</span></span></div>
</div>
<div style="color: #222222;">
<div style="text-align: right;">
<span style="line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">Pierwszy rozdział "Uważaj czego pragniesz" pojawi się jutro - jeszcze go dopieszczam i koryguję błędy.</span></span><br />
<span style="line-height: 21.125px;"><span style="background-color: #e06666; color: #444444; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: xx-small;">PS. 2. Szablon wykonany został przez Nika Wallpaper. <a href="https://web.facebook.com/Nika-Wallpaper-216824555320045/?__mref=message_bubble&ref=bookmarks" target="_blank"><klik></a> za co serdecznie DZIĘKUJĘ! </span></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/16686245735354379921noreply@blogger.com1