#trzydziestominutówka na grupie DRAMIONE [PL]
* * *
Siedział z twarzą ukrytą w dłoniach i się modlił. On - Draco Malfoy - modlił się do bóstwa. I to do mugolskiego Boga.
Dopóki nie poznał jej naprawdę - był ślepy, głuchy, pozbawiony zmysłów. To ona otworzyła mu oczy, ukazując właściwą stronę w czasie wojny. Wojny, która przyniosła tak wiele zniszczeń, podczas gdy on naiwnie wierzył, że jej Bóg ocali także i jego. Było to niemądre z jego strony - zwłaszcza, gdy widział, jak krucho wyglądała ona pośród szpitalnej pościeli.
Początkowo klnął na jej Boga - miał przecież ich ocalić! Ich, a raczej ją. On zniósłby widok blizn na swoim ciele każdego dnia. Oddałby wszystko za nią. Gdy jednak jej organizm po raz kolejny walczył z pozostałościami po klątwach - on próbował dobić targu z tym jej Bogiem. Lecz i to nie przyniosło oczekiwanych efektów.
Wtedy zrozumiał, że musi zacząć prosić. On - Draco Malfoy - który nigdy nikogo o nic nie prosił, modlił się do mugolskiego Boga o sprawienie cudu. I oddał mu jego Hermionę.
I cud się zdarzył - lecz miał swoją cenę. Ślepotę, z którą ona nie potrafiła się pogodzić.
- Kiedyś to ja byłem ślepy, a Ty otworzyłaś mi oczy. Dziś to ja będę patrzył za nas dwoje, a moje oczy stanął się twoimi.